Sytuacja Wisły Kraków była zła od kilku lat, ale wydawało się, że akcja ratunkowa przeprowadzona przez m.in. Jakuba Błaszczykowskiego i Jarosława Królewskiego zażegnała największy kryzys. Przed sezonem zatrudniono Adriana Gulę i przeprowadzono kilka transferów, co miało stanowić początek projektu na lata. Niestety, wiślacy prezentowali się poniżej oczekiwań i wpadli w walkę o utrzymanie. To sprawiło, że "trener na lata" nie dotrwał do lata, a gaszenie pożaru powierzono Jerzemu Brzęczkowi. Były selekcjoner nie sprostał wyzwaniu i ostatecznie spadł razem z Wisłą do 1. ligi. W Krakowie zapanowała niemalże żałoba, a kibice są wściekli. Przez kilka dni czekali na wypowiedź Błaszczykowskiego, który przerwał milczenie dopiero podczas ostatniego meczu sezonu z Wartą Poznań.
Wisła żegnała się z Ekstraklasą na co najmniej rok, a Sylwia Dekiert błyszczała podczas gali
Kosowski przejechał się po Błaszczykowskim. Jest nim zażenowany
Wisła już przed meczem wiedziała, że spadła, a zakończenie sezonu na własnym stadionie przybrało charakter stypy. Kibice szydzili z piłkarzy i cieszyli się po zwycięskim golu Warty na 1:0. Zdecydowanie więcej niż o spotkaniu mówiło się o słowach Błaszczykowskiego. - Czekałem tak długo, aby stanąć przed Wami, przeprosić. Nie boję się odpowiedzialności. Nie zasłużyliście na to, przez co przechodzicie. Strasznie mi ciężko, ale zrobię wszystko, by Wisła Kraków wróciła tam, gdzie jej miejsce. Zdaję sobie sprawę, że zaje***em - wypalił jeden ze współwłaścicieli klubu. Fani Wisły nagrodzili go brawami, jednak poza stadionem spadła na niego spora krytyka.
Były agent zaatakował Lewandowskiego. Wytknął mu przeszłość. Bezpardonowy atak, zagrał na emocjach
Słowa 36-latka bardzo nie spodobały się m.in. Kamilowi Kosowskiemu. W barwach Wisły rozegrał on ponad 100 spotkań i przez lata decydował o sile ówczesnej drużyny. Teraz przeżywa dramat byłego klubu i rozlicza się z zachowaniem Błaszczykowskiego. "Wiele rzeczy w Wiśle nie działało i wypadało wytłumaczyć fanom, dlaczego Biała Gwiazda spadła. A na murawę wyszedł współwłaściciel klubu, który próbował podnieść kibiców na duchu i chciał wzmocnić swój przekaz wulgaryzmami. Moim zdaniem tylko go osłabił i osobiście jestem tym zażenowany. Być może to trafi do 20-latków, ale do dojrzałych kibiców raczej nie" - napisał Kosowski w felietonie dla "Przeglądu Sportowego".
"Nie wyobrażam sobie, by właściciel poważnego europejskiego klubu wychodził na murawę i przepraszał za to, że "zaje***". Nie mieści mi się w głowie, jak można mówić takie słowa, gdy na trybunach siedzą dzieci. Kochamy Kubę za to, jak reprezentował Polskę i za to, jak walczył, by Wisła nie upadła. Zarządzanie klubem jemu i jego bratu nie wychodzi jednak najlepiej" - dodał w dalszej części.