- Pierwszym klientem z Legii był Tomek Jarzębowski, jeszcze w moim poprzednim miejscu pracy. Zaczepiłem go i zaprosiłem do lokalu. Powiedziałem, że jeśli nie będzie mu smakowało, to zapłacę za to, co zje. Ale smakowało, bo uregulował rachunek - wspomina Godlewski.
Laurent Blanc: PSG chce wygrać Ligę Mistrzów
Teraz nie musi biegać za piłkarzami, sami do niego przychodzą. Niektórzy dostają oryginalny sushi tort ze swoją podobizną. - Zrobienie go zajmuje mi 2-3 godziny. Zdjęcie poddaję obróbce komputerowej, potem wycinam i odwzorowuję. Wszystkie elementy są jadalne - zapewnia Godlewski, który gościł też słynnego Austriaka Felixa Baumgartnera. A niedługo zajrzeć ma tam pewien znany Szkot.
- Henning Berg obiecał, że gdy tylko sir Alex Ferguson wpadnie do niego do Warszawy, to przyprowadzi go do mnie na sushi. Już się nie mogę doczekać - ekscytuje się Godlewski.