"Super Express": - Kiedy tak siedzimy i rozmawiamy, sprawiasz wrażenie spokojnego i sympatycznego chłopaka. A na boisku kipisz energią, jesteś wybuchowy. W emocjach atakujesz nawet kolegów z drużyny.
Dusan Kuciak: - W trakcie meczu liczy się tylko zwycięstwo mojej drużyny. Nic innego dla mnie wtedy nie istnieje. Nie chcę się tłumaczyć z tego, jaki jestem. Daję z siebie wszystko i bardzo te mecze przeżywam, bo zależy mi na wygranych Legii.
- Zarzuca ci się, że w trakcie meczu z Lazio przebiegłeś 70 metrów, by zrugać Henrika Ojamę.
- To nieprawda! Ten, kto twierdzi, że przeleciałem 70 metrów, chyba nie widział tego meczu! Spokojnie sobie szedłem do kolegi z drużyny, nie biegłem sprintem, bez przesady. Nie chciałem zrobić mu nic złego.
Zobacz również: Jagiellonia Białystok otrzyma 3,5 miliona złotych od miasta
- W mediach pojawiły się informacje, że ciąg dalszy waszej awantury nastąpił w szatni, że koledzy z drużyny musieli cię odciągać od Ojamy.
- Przeczytane informacje dzielę na prawdy, półprawdy i głupoty. Nie było żadnej awantury w szatni! To akurat są wielkie bzdury i głupoty!
- Ale podczas ostatniego meczu ze Śląskiem pokłóciłeś się z Tomaszem Brzyskim i uderzyłeś go. Widać to nawet na zdjęciach.
- To tylko zdjęcia... Między nami wszystko jest w porządku. Jedziemy dalej. Dla Legii.
- Jesteś bardzo rodzinnym człowiekiem. Co o twoim zachowaniu w trakcie meczów myśli żona?
- Ona najbardziej mnie krytykuje. Mówi, że reaguję za nerwowo, przekonuje, że muszę być bardziej spokojny, że nie wypada, bym był taki ekspresyjny.
- Liczysz się z jej zdaniem?
- Bardzo! Żona Lucinka i córeczka Zarinka to najważniejsze osoby w moim życiu. Lucinka poświęciła się dla mnie, była ze mną w Rumunii, gdzie życie naprawdę nie jest łatwe. Teraz jesteśmy całą rodziną w Warszawie. Zawsze będę jej za to wdzięczny.
Przeczytaj także: Uli Hoenes zrezygnował z funkcji prezydenta Bayernu Monachium
- To dlatego pod bramkarską bluzą nosisz koszulkę z wizerunkiem żony i córeczki?
- To mój talizman. Dzięki temu mam wrażenie, że nawet kiedy jestem na boisku, wciąż jesteśmy razem.
- W niedzielę gracie z Wisłą. Szkoda, że przy pustych trybunach.
- Bez kibiców zawsze gra się źle, a co dopiero z takim rywalem. Trudno, będziemy musieli sobie poradzić, ale uważam, że decyzja o zamknięciu stadionu i walkowerze dla Jagiellonii Białystok nie była dobra.