- Nie ma co ukrywać. Rywalizację tych dwóch drużyn trzeba nazwać polskim klasykiem. My zagramy o pełną pulę. Każde zwycięstwo buduje morale i poprawia atmosferę w zespole. Dla nas najważniejsze są punkty, ponieważ wiemy jakie miejsce zajmujemy w tabeli. Musimy zwyciężać. Nieważne kto jest naszym przeciwnikiem. Mistrzostwa Polski nie zdobywa się po wygranej z jednym rywalem - mówił Jacek Magiera przed meczem z Lechem Poznań.
Pierwsze minuty były bardzo ospałe w wykonaniu obydwu drużyn, które wzajemnie się badały, nie chcąc za bardzo się otworzyć. Jako pierwsza na prowadzenie mogła wyjść Legia, lecz z dośrodkowaniem Guilherme poradził sobie Putnocky. Poźniej swoje szanse miał Lech i gospodarze, lecz poziom spotkania rozczarowywał. Tuż przed przerwą doskonałą okazję do strzelenia gola zmarnował Nemanja Nikolić, który zrobił wszystko, jak trzeba, Matus Putnocky już leżał na murawie, wystarczyło strzelić do pustej bramki, ale Węgier trafił w trybuny.
O wiele więcej emocji było w drugiej połowie. Legia rozpoczęła odważnie, z animuszem, doskonale wiedziała, że potrzebuje trzech punktów, żeby wydostać się ze strefy spadkowej. Jednak nie wiele brakowało, a goście skarciliby gospodarzy. Z rzutu rożnego dośrodkował Maciej Gajos, a z piłką minął się Lasse Nielsen. Kilka minut później krytykowany po pierwszej połowie Nemanja Nikolić przełamał się i uradował kibiców zebranych na trybunach. Król strzelców poprzedniego sezonu pewnie pokonał golkipera gości otwierając tym samym wynik spotkania. Stracony gol podziałał na Lecha jak czerwona płachta na byka. Podopieczni Nenada Bjelicy ruszyli do ataków, stwarzali zagrożenie pod bramką Arkadiusza Malarza, ale nie wiele z tego wynikało. Kiedy wydawało się, że gospodarze dowiozą zwycięstwo do końca, Szymon Marciniak podyktował rzut karny. Marcin Robak trafił z jedenastu metrów, ale chwilę po tym rozpętała się bijatyka na murawie, ruszyli nawet gracze rezerwowi obydwu drużyn. Wszyscy byli przekonani, że będzie remis, lecz wprowadzony kilka chwil wcześniej Kasper Hamalainen strzelił na 2:1 i podopieczni Jacka Magiery odnieśli cenne zwycięstwo w polskim klasyku. W tej sytuacji karygodny błąd popełnił sędzia liniowy. Powtórki pokazały, że Hamalainen był na ewidentnym spalonym i gol nie powinien zostać uznany.
LEGIA WARSZAWA - LECH POZNAŃ 2:1 (0:0)
Bramki: 64' Nemanja Nikolić, Marcin Robak 90', Kasper Hamalainen 93'
Legia Warszawa: Arkadiusz Malarz - Łukasz Broź, Jakub Czerwiński, Maciej Dąbrowski (Michał Kucharczyk 46'), Jakub Rzeźniczak - Tomasz Jodłowiec, Thibaul Moulin, Vadis Odjidja-Ofoe, Guilherme, Miroslav Radović - Nemanja Nikolić
Lech Poznań: Matus Putnocky - Tomasz Kędziora, Lasse Nielsen, Jan Bednarek, Tamas Kadar - Abdul Aziz Tetteh, Łukasz Trałka (Radosław Majewski 81'), Darko Jevtić (Marcin Robak 64'), Maciej Makuszewski, Szymon Pawłowski - Maciej Gajos (Dawid Kownacki 81')
Żółte kartki: Malarz,Rzeźniczak, Nikolić i Makuszewski