Fenomenalny mecz Legii. Warszawianie w sobotę odżyli. Zagrali jak jeszcze ani razu w tym sezonie. Vadis Odjidja-Ofoe rozgrywał na poziomie, o który nikt w stolicy go nie podejrzewał. Do tej pory był tylko tłuściutkim przebierańcem, kolejnym eksperymentem Besnika Hasiego. W sobotę wziął piłkę i poprowadził kolegów do triumfu. Podobną metamorfozę przeszli zresztą również inni, na czele z Nemanją Nikoliciem. Wcześniej powolnym, wypalonym, przeciwko Lechii znowu głodnym gry i goli. To właśnie jego trafienie przypieczętowało triumf mistrzów Polski. Bramka na 3:0 był gwoździem do trumny dla gości - dwie wcześniejsze bramki zanotował na swoim koncie Brazylijczyk Guilherme - którzy zupełnie nie przypominali zespołu przedstawianego jako jeden z głównych kandydatów do tytułu mistrzowskiego. Podopieczni Piotra Nowaka potwierdzili zatem starą piłkarską prawdę: im głośniejszy jesteś przed meczem, tym cichszy już po ostatnim gwizdku. A Legia dzięki zwycięstwu uciekła ze strefy spadkowej. I pierwszy raz w tym sezonie wysłała komunikat, że jeszcze nie zrezygnowała z walki o kolejny tytuł.
Legia Warszawa - Lechia Gdańsk 3:0 (0:0)
Bramki: Guilherme 49, 58, Nikolić 70
Legia: Arkadiusz Malarz - Bartosz Bereszyński, Jakub Czerwiński, Jakub Rzeźniczak, Adam Hlousek - Tomasz Jodłowiec, Vadis Odjidja-Ofoe, Miroslav Radović, Kasper Hamalainen (55. Thibault Moulin), Guilherme (77. Waleri Kazaiszwili) - Nemanja Nikolić (90+1. Mateusz Wieteska)
Lechia: Vanja Milinković-Savić - Grzegorz Wojtkowiak, Joao Nunes (54. Grzegorz Kuświk), Mario Maloca, Jakub Wawrzyniak - Simeon Sławczew, Milos Krasić, Michał Chrapek (59. Rafał Wolski), Flavio Paixao, Sławomir Peszko (68. Lukas Haraslin) - Marco Paixao