Radomiak z przytupem wszedł do ligi. Jesienią był rewelacją rozgrywek, notował rekordowe serię zwycięstw. Niektórzy już widzieli ten zespół w europejskich pucharach. Jednak w tym roku druzyna rozczarowuje. W efekcie pracę stracił trener Dariusz Banasik, który z klubem z Radomia przeszedł drogę od drugiej ligi do ekstraklasy. Zastąpił go Mariusz Lewandowski. Jak niepowodzenia Radomiaka tłumaczy Leandro, kapitan zespołu? - Myślę, że po jesieni sami sobie za wysoko zawiesiliśmy poprzeczkę - powiedział Brazylijczyk w rozmowie z naszym portalem. - Za bardzo chcieliśmy wygrać każdy kolejny mecz i nie udźwignęliśmy ciężaru tego zadania. „Uda się, uda się, uda się” - powtarzaliśmy sobie, a przecież nie da się wygrać wszystkich spotkań. Spalało nas to megazaangażowanie. Ja sam wiem, że nie wyglądam wiosną na murawie tak, jak w wielu meczach pierwszej rundy. I biorę za to odpowiedzialność, choć z drugiej strony – wciąż jestem dumny, patrząc w tabelę. Tak, jest złość z powodu wiosennych potknięć, porażek; ale w przekroju całego sezonu kawał dobrej roboty został wykonany - wyznał.
Brazylijczyk zdaje sobie sprawę, że sam w tym roku nie jest w najwyższej dyspozycji. - Przez cztery lata przygotowywaliśmy się zimą z trenerem Banasikiem tak samo, więc trudno mówić o tym, że w tej materii coś poszło nie tak - stwierdził. - Forma fizyczna jest taka, jaka była za każdym razem po tych przygotowaniach – czyli dobra. Ale sam wiem – i biję się w piersi – że w tej rundzie nie daję drużynie z siebie tyle, ile dawałem jesienią - przyznał i wytłumaczył: - Nie radziłem sobie z tym, czego sam od siebie wymagałem. W piłce – nawet mając dobry wynik i dużo punktów – zawsze powinno się chcieć mieć jeszcze więcej: punktów, bramek, ale też lepszego miejsca w historii klubu. I ja też tego chciałem; ale może – jak już powiedziałem – ta poprzeczka została zawieszona za wysoko. Pucharów w tym sezonie w Radomiu nie będzie, choć... póki piłka w grze, trzeba być dobrej myśli i próbować - dodał Leandro w rozmowie z naszym portalem.
Legenda w mocnych słowach ocenia polską piłkę. Smutna prawda o naszych klubach i reprezentacji