- Przez ponad kwadrans w trakcie meczu Górnika z Radomiakiem kibice skandowali pod pana adresem prośbę, by pozostał pan w Zabrzu na kolejny sezon. Pomoże to panu w podjęciu decyzji?
Lukas Podolski: - Na pewno coś pomoże... Nie zapominajmy, że jestem w Zabrzu dzięki kibicom; gdyby nie było kibiców „Torcidy”, nie byłoby też tutaj Lukasa Podolskiego. Pewnie gdyby trzeba było, to i wózkiem przywieźliby mnie do Zabrza. Nie ma piłki bez kibiców, a każdy wie, że w Zabrzu mamy superfanów. I nawet jeśli – jak w trakcie meczu z Radomiakiem – na trybunach nie ma kompletu widzów, a jest „tylko” 10 tysięcy, atmosfera jest wspaniała. I równie fantastyczne jest, jak kibice śpiewają „Łukasz Podolski”.
- Decyzję warunkuje pan jednak planem rozwoju klubu w bliższej i dalszej przyszłości, prawda?
- Nie wiem, jak wszystko pójdzie dalej w Zabrzu, jak ma wyglądać klub w przyszłości.
- A pan wolałby, by ktoś postawił sprawę jasno: stworzymy warunki, by Górnik grał „o coś”?
- Na razie nie będziemy tu głupoty mówić: „Górnik gra o coś”. Dziś nie jesteśmy nawet w stanie groźnie atakować, więc nikogo nie będziemy oszukiwać, mówiąc o grze o puchary. Nie mówię, że jest burdel, że jest źle. Trzeba powiedzieć jednak uczciwie, jak jest. To proste: jeżeli klub – jak choćby moja Kolonia – ma budżet pozwalający wyłącznie na grę o utrzymanie albo co najwyżej o miejsce w środku tabeli, to przed sezonem jasno taki właśnie cel trzeba określić. Dziś byłoby głupotą powiedzieć: „W przyszłym sezonie gramy z Górnikiem o mistrzostwo Polski”. No chyba że przyjdzie inwestor, zechce Górnika kupić, a potem powie: „A teraz macie tu dobrą kasę na transfery”. Ale jeśli tak się nie stanie, trzeba szukać innej drogi.
Lukas Podolski pożegnał wyjątkową postać. Wzruszający wpis piłkarza Górnika Zabrze
- Zdaje się, że – z przymusu – szukacie: dużo młodzieży jest w składzie Górnika. Będą z nich ludzie?
- Mamy fajnych młodych chłopaków, ale... od nich trzeba więcej wymagać. Darek Stalmach ma 16 lat, jest dużym talentem, ale na razie trudno od niego wymagać, by wygrywał mecze. Niech po prostu zbiera swoje minuty w lidze. Reszta natomiast, dostając swoją szansę gry, musi się w takich momentach pokazać. Trzeba biegać, trzeba walczyć. Pracujemy nad tym; angażujemy dużo sił i środków w akademię. To bardzo ważne dla takiego klubu, jak Górnik. Wiele klubów żyje z tego, że wychowuje młodych i sprzedaje ich za dobre pieniądze za granicę. To jest nasza najważniejsza praca w Zabrzu. Bo nie chodzi o to, czy Łukasz Podolski zostanie w Górniku, czy nie, bo Górnik był, kiedy Podolskiego tu nie było; i Górnik będzie, kiedy Podolskiego już w nim nie będzie.
- Ale to, czy Podolski w nim jest, czy go nie ma, robi jednak różnicę.
- Patrząc na to, jak gramy w piłkę, myślę sobie, że dobrze się ogląda Górnika w telewizji i na trybunach, ale... na koniec najważniejsze są punkty. A nam trochę ich brakuje. Gdybyśmy nie przegrali w Niecieczy i Płocku, czwarte miejsce byłoby realne. Ale tych punktów nie ma, więc jesteśmy w tym miejscu, w którym jesteśmy.
- W Niemczech nie brak głosów, że może pan wrócić do FC Koeln. Jest ziarnko prawdy w tych plotkach?
- W Kolonii każdy wie, że to mój klub; że tam się wychowałem. Rzeczywiście od paru lat powraca pytanie o moją ewentualną rolę w klubie: dyrektora, trenera... Na razie jednak – jak to się mówi – nie ma tematu. Może, kiedyś, w przyszłości... W tej chwili czuję się świetnie i chcę dalej grać w piłkę – aż do momentu, w którym głowa i nogi powiedzą „wystarczy”. Wciąż kocham ten sport, kocham grę na murawie i realizuję marzenia, które rodziły się tu niedaleko, w Sośnicy. To jeszcze nie jest koniec Łukasza Podolskiego jako piłkarza.
- To akurat pewne: wciąż czaruje pan umiejętnościami, a i liczby zupełnie niezłe.
- Miałem przed sezonem cel, by mieć 10-15 punktów w golach i asystach. Osiągnąłem go, ale nawet gdybym miał w tej chwili i 20 punktów, nie miałoby to większego znaczenia. Kiedy przychodziłem do Górnika, mówiłem jasno: „Nie chodzi o to, żeby się Lukas Podolski kolejny raz rozwinął, sięgał po indywidualne puchary i zaszczyty. Chodzi o klub, o nasz Górnik i jego rozwój”. A tego się nie da zrobić w dziesięć miesięcy; to musi potrwać. Robimy krok po kroku, dużo pracy przed nami. Ja – na razie – gram w piłkę i nie w moich rękach spoczywają inne kwestie. Musicie zapytać się innych ludzi o koparkę, która zburzy starą i wybuduje nową czwartą trybunę; o transfery, o przyszłość klubu.
- Powiedział pan „na razie”. Łukasz Podolski kiedyś zasiądzie we władzach Górnika?
- W tej chwili skupiam się na akademii. Na Śląsku jest wiele talentów piłkarskich, a my musimy mieć dobrą akademię – najlepszą w regionie – by przyciągać dobrych chłopaków i wychowywać z nich dobrych zawodników. Powtarzam: nie wiem, kiedy skończę grać, bo wciąż to, co robię, sprawia mi przyjemność. Kiedy już skończę, może przez rok-dwa pobędę z rodziną. A potem – bo oferty przychodzą z różnych stron – siądę gdzieś w jakimś klubie. Może tu, może w Japonii, może w reprezentacji Niemiec? Nie jestem na razie tak daleko myślami i planami, by o tym rozmawiać.
Były kadrowicz Maciej Żurawski przed derbami Krakowa. Legendarny napastnik nie traci nadziei