Rodzina Meliksona do tej pory nie wypowiadała się w polskiej prasie o sprawie Maora, ale w końcu i jego bliscy nie wytrzymali. Tym bardziej że w Internecie pojawiły się słowa ojca piłkarza, który miał powiedzieć, że Melikson ma dość zamieszania związanego z wyborem reprezentacji i chce jak najszybciej wyjechać z Krakowa.
- Wisła niczemu nie jest winna, mój syn kocha ten klub i to miasto - mówi Armand Melikson. - Niedawno wróciłem z Polski. Widziałem dwa mecze Maora, zwiedziłem Kraków. Traktowano mnie bardzo życzliwie. Jeśli więc ktoś w Izraelu mówi lub pisze o Polsce w kontekście udziału w Holocauście, to jestem oburzony - mówi zdenerwowany ojciec Meliksona.
Również siostra Maora, Bella, nie przebiera w słowach. - Moja rodzina ma jedno życzenie: żeby ci, którzy wygadują takie głupoty, w końcu się zamknęli. Mój brat kocha Polskę, nigdy nie spotkało nas tam nic złego. Pierwszy raz przyjechałam do was rok przed transferem Maora do Wisły. Znam Kraków, Warszawę, zakochałam się w Zakopanem. Za miesiąc znów tu przyjadę. Polski zawsze będziemy bronić - przekonuje Bella Melikson.
Rodzina martwi się jednak o Maora, bo wie, jak wiele nerwów kosztują go ostatnie dni.
- Jakąkolwiek decyzję podejmie, czy to Polska, czy Izrael, będę wspierał syna - deklaruje ojciec piłkarza.
Również Dudu Dahan, menedżer piłkarza, uspokaja. - Maor może odejść z Wisły nawet zimą, ale to nie ma nic wspólnego z tym zamieszaniem. Wisła jest niewinna. Prędzej czy później Melikson pewnie odejdzie, ale tylko dlatego, że jest świetnym piłkarzem i duże kluby się o niego upomną. Nawet teraz odbieram sporo telefonów od skautów, którzy chcą go obejrzeć w czwartkowym meczu z Twente.