Marcin Brosz

i

Autor: Sebastian Kuczyński Marcin Brosz

Marcin Brosz: W Polsce wróciła moda na Górnika Zabrze

2018-02-07 8:00

Marcin Brosz (45 l.), trener Górnika, ma wiele powodów do dumy. Zabrzanie są na trzecim miejscu w tabeli i wielu, nie tylko na Śląsku, życzy im mistrzostwa Polski. Pod okiem Brosza świetnie rozwijają się Szymon Żurkowski czy Rafał Kurzawa, a Igor Angulo jest w życiowej formie. Z trenerem 14-krotnego mistrza Polski rozmawialiśmy o ambicjach klubu i modzie na Górnika.

„Super Express”: - Co będzie sukcesem Górnika na koniec sezonu? Słyszeliśmy nieraz głosy, że fajnie gdybyście zdobyli mistrzostwo, bo pana zespół to powiew świeżości w polskiej lidze...

Marcin Brosz: - Cieszymy się, że tak dużo i tak dobrze mówi się o Górniku. Kiedyś wyczytałem zdanie, które bardzo mi się spodobało. Że kibice w Zabrzu nie przychodzą na stadion po to, żeby zobaczyć rywala, ale właśnie Górnika. Ludzie utożsamiają się z zespołem, identyfikują się.

- Widać to choćby po frekwencji na meczach...

- Tak, ale nie tylko. Idąc na stadion Górnika przechodzi się przez wąskie uliczki. A tam często chłopcy biegają za piłką. I pamiętam, że jeszcze niedawno, patrząc na koszulki, widziało się, że w bramce stał Dudek lub Buffon, strzelał Ronaldo, a dogrywał mu Messi. Ten obraz wciąż mam przed oczami. Ale… to się zmieniło. Dziś te dzieciaki mają już koszulki Loski, Kurzawy, Wolsztyńskiego. Teraz na tych uliczkach Loska broni, Kurzawa podaje, a strzela Wolsztyński. Super sprawa. I kolejny przykład. Po stadionie chodzi wycieczka przedszkolaków, trwa nasz trening. Małe szkraby, ledwie widoczne, ale krzyczą do chłopaków: "Angulo bramkę strzel!" Wtedy widzę, że tempo zajęć od razu rośnie o 40 procent (śmiech). Wróciła moda na Górnika i to jest super. Mamy Loskę z Paniówek, Wolsztyńscy są z Knurowa. Jedzie człowiek przez to miasto i widzi, że ludzie znają tam bliźniaków, myślą: „skoro Łukasz i Rafał mogą grać tak dobrze, to my też możemy. To są przecież nasi chłopcy z bloku. Trenowali z nami, może byli trochę lepsi”. To są fajne rzeczy. Z kolei z Rudy Śląskiej są Koj i Wolniewicz. Jak się przejeżdża przez te okolice, to widzi się czasem, że moi piłkarze wciąż tam kopią z tymi chłopakami, bo oni tam cały czas mieszkają. To bardzo podnosi poziom identyfikacji.

- Największym sukcesem Górnika tej zimy było chyba to, że udało wam się zatrzymać najważniejszych piłkarzy. Igor Angulo zdradził nam nawet, że kupił na Śląsku mieszkanie i nigdzie się nie wybiera...

- Jest tu bardzo szczęśliwy. Tak samo Dani, obaj wiążą przyszłość z nami... Generalnie jako Polska dużo proponujemy. Nie tylko pod względem piłkarskim, jesteśmy bardzo ciekawą alternatywą w Europie. Mamy piękne stadiony, walczymy, aby poziom się podniósł. Reprezentacja Polski gra bardzo dobrze. Mam nadzieję, ze kadra pociągnie kluby, bo tu są rezerwy. Wierzę, że poziom będzie systematycznie wzrastał, bo coraz więcej młodych piłkarzy się pokazuje. Oczywiście nie wszystko jest u nas idealne, ale generalnie uważam, że za mało mówimy o plusach, a za dużo o minusach. A co do Igora. Zobaczcie jakie ma podejście. Zobaczcie komu pierwszemu na gali Żurkowski piątkę przybija. Matuszkowi i jemu. Ktoś taki jest potrzebny. Igor ma szacunek i mir nie dlatego, że jest. On na każdym treningu pojawia się pierwszy. Poza tym w meczach daje nam dużo. Przychodził zrobić podwójną pracę. Zdobywać bramki, bo szukaliśmy napastnika, a po drugie pomóc - żeby przy jego boku tacy gracze jak Kiklaisz, Wolsztyński, Urynowicz i jeszcze paru mógłbym wymienić, rozwijali się. Taka była jego rola i on ją spełnia.

- A co pan myśli o rozwoju Szymona Żurkowskiego? Jest gotowy na kolejny duży krok, transfer?

- Proszę pamiętać ile lat potrzeba, aby wychować piłkarza. Tymczasem nie minął rok , a my mówimy, że ma zaliczyć kolejny etap. Na wszystko jest pora i czas. Piłkarz musi się rozwijać. Pytanie jest inne: czy dziś trzeba szybko wyjeżdżać z Górnika? Ja uważam, że nie. Staramy się stwarzać takie warunki, żeby piłkarze się u nas rozwijali. W sumie to cały klub idzie do przodu. Górnik daje dziś duże możliwości.

- Mówi się, że wspomniany Żurkowski może być czarnym koniem w wyścigu o wyjazd z kadrą na mundial. Czy pana zdaniem dałby już radę w reprezentacji?

- To pytanie do selekcjonera.

- Zgoda, ale pan z nim pracuje na co dzień i zna jego możliwości.

- Szymon ma duże możliwości. Został nominowany do tytułu odkrycie roku "Piłki Nożnej" i został wybrany. W kadrze U-21 u trenera Czesława Michniewicza w najważniejszym meczu eliminacji z Danią był kapitanem zespołu. Potwierdził umiejętności nie tylko dobrą grą, ale, jak na razie, najważniejszą bramką w karierze. Generalnie nie wytyczałbym granic. To młodzi ludzie, oni sami siebie zaskakują. Podam przykład: pewne założenia i schematy, z których jeszcze przed trzema miesiącami było nam ciężko skorzystać, dziś funkcjonują. W przypadku zawodników 18-20, którzy dopiero zaczynają wchodzić do zespołu, nie znamy do końca ich możliwości. Natomiast bardzo się cieszymy, że tylu naszych graczy jest powoływanych do reprezentacji. Nie tylko pierwszej, ale i młodzieżowych.

- Zimą do Górnika trafił Daniel Smuga z Victorii Sulejówek. Mówi się, że to kolejna perełka wyłowiona przez pana z niższej ligi.

- Smuga potrzebuje czasu, ale nie tylko on. Bartczuk, Hajda, Gryszkiewicz to chłopcy, którzy potrzebują czasu i pracy. Muszą trenować z pierwszym zespołem, rozgrywać takie mecze, jak ten przegrany z Teplicami. To był dla nas ważny mecz, bo ci młodzi chłopcy, którzy grają w CLJ i czwartej lidze nagle mierzą się z silnym czeskim zespołem. Mają możliwość sprawdzianu nie tylko na poziomie lokalnym. Dzięki temu widzą, że muszą wykonać tytaniczną pracę. Obozy traktujemy bardzo poważnie. Dla mnie ważne jest to, aby brak ogrania i doświadczenia był nadrabiany ambicją, zaangażowaniem, poświęceniem. Tego oczekuję, a piłkarze spełniają moje oczekiwania. I taki jest nasz pomysł na tych zawodników.

- A jak ocenia pan Pawła Bochniewicza z Udinese. Będzie odkryciem ligi?

- To piłkarz, który przyszedł w określonym celu. Wiążemy z nimi duże oczekiwania. Długo przygotowywaliśmy umowę. To jest jeden z tych chłopaków, który był w dobrym klubie zagranicznym i teraz wraca do Polski, aby w Górniku się pokazać polskiej publiczności, zagrać o pewne cele, może pokazać się selekcjonerowi. Liczę, że będzie ważną częścią zespołu.

- Wracając jeszcze do Żurkowskiego. Prezes Dariusz Mioduski bardzo go chciał. Generalnie uważa, że ci najzdolniejsi, najlepsi piłkarze zanim wyjadą zagranicę powinni przejść sprawdzian w Legii. Co pan na to?

- Milik bezpośrednio wyjechał z Górnika do Leverkusen. Dudek wyjechał z Tych do Feyenoordu i też odniósł sukces. Nie szufladkowałbym w ten sposób. Górnik też się rozwija. Wiem, że dużo nam brakuje, że jeszcze wiele pracy pod względem sportowym przed nami. Ale uważam, ze jesteśmy takim klubem, który nie tylko daje szansę młodym piłkarzom, ale również tym bardziej doświadczonym, aby osiągali swoje cele.

- Co jest najprzyjemniejszego w byciu trenerem Górnika?

- Na przykład to, że siedzimy sobie tu i tak długo rozmawiamy o Górniku. Dziś rozmawiając o Górniku pojawia się uśmiech, radość. To jest fajne. Na gali „PN” byliśmy w licznym gronie. To są odpowiedzi. Praca z tymi ludźmi, to co się dzieje na trybunach, atmosfera, adrenalina… Graliśmy sparing z Zemplinem, na którym było 2 tysiące widzów! Gramy z Partizanem, gdzieś pośrodku gór, ja nawet nie wiem jak nasi fani tam dojechali. Przyjeżdżamy, a tam małżeństwa i śpiewy wspierające Górnika. To jest piękne.

ZOBACZ: Szymon Żurkowski: Na mój wyjazd jeszcze za wcześnie

Najnowsze