"Super Express": - Denerwowałeś się, odbierając nagrodę?
Szymon Żurkowski: - Był stres, ale z czasem wszystko ze mnie zeszło. To był fantastyczny dzień, bo przecież jeszcze w ubiegłym roku nikt mnie nie znał. Dołączyłem do listy dużych nazwisk polskiej piłki. Jestem siódmym piłkarzem Górnika, który został wybrany na Odkrycie Roku. To zobowiązuje.
- Kapitan Górnika Szymon Matuszek powiedział nam, że przed treningiem zawsze pojawiasz się ostatni. Co się dzieje?
- Najważniejsze, że nie spóźniam się i kar nie płacę. Jeśli zajęcia są o 10.00, a ja przyjeżdżam minutę wcześniej, to wciąż jestem przed wyznaczonym terminem zbiórki. Zatem wciąż na czas (śmiech). Jeśli zbiórka byłaby piętnaście minut wcześniej, to w klubie byłbym o 9.44. Wszystko jest OK.
- Ostatnio pojawiły się doniesienia o zainteresowaniu tobą ze strony Fiorentiny.
- Cieszyły mnie te informacje, że ktoś się mną interesuje i nie są to byle jakie kluby. Jednak nie wiem, czy po pół roku w ekstraklasie dobrze bym zrobił, rzucając się na głęboką wodę. Muszę się przygotować. Choćby językowo. Ponadto muszę być przygotowany mentalnie i sportowo. W Serie A czy innej lidze nie grają "ogóreczki", lecz poważni piłkarze.
- Dariusz Mioduski nie ukrywa, że chętnie widziałby cię w Legii. Brałbyś pod uwagę transfer do stolicy czy jednak liczy się tylko klub zagraniczny?
- Jestem w takim wieku, że nie mogę palić mostów. Nigdy nie wiadomo. Ale Górnik to nie jest byle jaki klub. W Polsce Górnik się liczy, jest wspaniała atmosfera. Ponadto jest coraz lepiej ze sprawami organizacyjnymi. Klub cały czas pnie się do góry. Każdy się rozwija i zyskuje.
- Co jest bardziej prawdopodobne: tytuł dla Górnika czy twój wyjazd z kadrą na mundial w Rosji?
- Będę się starał, aby oba cele były prawdopodobne.
Zobacz również: Czesław Michniewicz miał wypadek samochodowy! Mieliśmy furę szczęścia [ZDJĘCIE]