W pięciu ostatnich grach ligowych częstochowianie nie stracili gola. Kacper Trelowski między słupkami ich bramki nie przepuścił piłki do siatki od 507 minut. W 14 kolejkach Raków stracił tylko cztery gole – to ligowy rekord. Drużyna Papszuna poprawiła osiągnięcie Górnika Zabrze, który jesienią 1984 roku – zmierzając po jedenasty w dziejach klubu tytuł mistrzowski – na tym etapie miał po stronie strat zapisaną cyfrę „5”.
Raków zatem nie traci goli i wygrywa – choć najczęściej w najskromniejszych rozmiarach. I w ostatniej chwili. Mecz z Pogonią rozstrzygnął w samej końcówce dwunastu doliczonych minut, a okoliczności wygranej z pewnością na długo zapamięta Matej Rodin: autor dwóch goli w dwie minuty (pierwszego anulowano), który za okazywanie radości poprzez zdjęcie koszulki w ciągu kilkudziesięciu sekund ujrzał dwie żółte kartki.
Tydzień później częstochowianie do ostatniego momentu czekali ze zdobyciem bramki w potyczce ze Stalą Mielec. Zrobił to w końcu Jonatan Braut Brunes. Wykazać się musiał dużą dozą zimnej krwi: skuteczne wyegzekwowanie rzutu karnego w doliczonym czasie to nie lada wyzwanie mentalne i emocjonalne.
Marek Papszun „odpalił” krytykantom. Nie gryzł się w język, było zwięźle, jasno i ostro!
Po tych wygranych – niepięknych, trzeba przyznać – nie zabrakło kontrowersyjnych opinii na temat stylu gry Rakowa. Jedne porównują drużynę Papszuna do… Atletico Madryt Diego Simeone. Inne – choćby na portalu „Weszło” – nazywają mecze mistrza Polski z 2023 roku „znęcaniem się nad sportem i widzami”, a samą drużynę spod Jasnej Góry – „mordercą futbolu”.
Do tegoż spojrzenia odniósł się szkoleniowiec spod Jasnej Góry przed wyruszeniem do Białegostoku. W mocnych słowach. – Ja rozumiem, że to są opinie mające przyciągnąć czytelników. Ale nie ma w nich, moim zdaniem, żadnych merytorycznych argumentów. To po prostu plucie na kogoś, żeby było fajnie i śmiesznie – odpowiadał Marek Papszun.
Ogromne osłabienie Jagiellonii w meczu z Rakowem. To może być kluczowa dla wyniku spotkania absencja
- Nie chcę się ustosunkowywać do treści, by nie schodzić do poziomu tego pana, który zajmuje się… no właśnie nie wiem czym. Bo na pewno nie jest to dziennikarstwo – zwięźle i radykalnie „odpalił” opiekun Rakowa. - Owszem, nie strzelamy wielu bramek. Pracujemy nad tym mankamentem. Ale w piłce najważniejsze jest wygrywanie – przypomniał na koniec.
Początek spotkania Jagiellonia – Raków Częstochowa w 15. kolejce ekstraklasy w Białymstoku w niedzielę o godz. 14.45. Transmisja w Canal+ Sport 3.