Nieco inaczej sytuację przedstawia Marcin Kubacki, menedżer piłkarza. - Że oferta była bardzo atrakcyjna? Bez przesady. Nawet w pierwszej lidze zdarzają się wyższe kontrakty niż to, co Widzew zaproponował Mariuszowi - mówi nam agent zawodnika, ale zaraz dodaje:
- Tak naprawdę wysokość oferty nie miała znaczenia. Piłkarz podjął decyzję o wyjeździe za granicę, więc Widzew nie był w stanie go zatrzymać - mówi Kubacki. A dlaczego "Stempel" nie został w klubie chociaż do czerwca? - 12 maja, czyli w dniu osiągnięcia pełnoletności, wygasł kontrakt Mariusza z Widzewem. Aby mógł grać w kolejnych meczach, musiałby podpisać nowy, a tym nie był zainteresowany. Liczył, że będzie mógł trenować z zespołem do końca sezonu, ale trener Mroczkowski nie zgodził się na takie rozwiązanie. Teraz będziemy się starać o to, aby piłkarz mógł trenować na zgrupowaniach kadry do lat 19 i 21 - mówi Kubacki.
Nie wiadomo jeszcze, z kim Stępiński podpisze nową umowę, ale najwięcej wskazuje na niemiecką Norymbergę.
Jak ocenić decyzję byłego już widzewiaka? Z jednej strony perspektyw rozwoju w Łodzi nie miał, bo ten klub to przeciętniak borykający się z problemami finansowymi. Z drugiej strony to jednak Widzew go wypromował, a na jego odejściu zarobi niewiele. W najlepszym wypadku będzie to 130 tysięcy euro ekwiwalentu za wyszkolenie, a rynkowa wartość tego napastnika jest o wiele wyższa. Takie są przepisy, ale...
W podobnej sytuacji był Arkadiusz Milik. Też w momencie osiągnięcia pełnoletności mógł wybrać lepszy klub niż Górnik, ale najpierw podpisał nową umowę z zabrzanami, a dopiero potem odszedł za prawie trzy miliony euro do Leverkusen, ratując Górnika przed finansową zapaścią. Widzew takiego szczęścia nie miał.