Obecne 360 milionów za 3 sezony to dla Ekstraklasy SA za mało. Mówi się o kwocie 500 milionów, co wydaje się grubą przesada. Oczywiście, im więcej pieniędzy dla klubów, tym lepsze transfery, a co za tym idzie poziom. Ale...
Byłbym wielkim orędownikiem pomysłu prezesa Rusko, gdyby nie przykład holenderski. Tam (i tylko tam) wpadli na podobny pomysł, wyprodukowali atrakcyjny - jak się wydawało - towar (Ajax i reszta) i... klapa. Bank RBS, który gwarantował kredyt na przedsięwzięcie, wycofuje się, biedniejsze kluby mogą wpaść w tarapaty.
Przeczytaj koniecznie: Michał Listkiewicz: Smuda stuka w rynnę
W Holandii zapomnieli o starej zasadzie handlowej: towar wart jest tyle, ile ktoś chce za niego zapłacić. Polskie stacje telewizyjne też nie chcą przepłacać, zawiązały sojusze, żeby płacić mniej (Canal+ z Polsatem i Nsport z Orange Sport). W efekcie Ekstraklasa prawdopodobnie nie dostanie nawet tych 360 milionów co teraz.
Pojawił się nowy pomysł - żeby każda z zainteresowanych telewizji wyłożyła po 40 milionów złotych i wszyscy dostaną równe prawa do transmisji. Ale tego telewizje raczej nie kupią. Poza tym pozostaje pytanie, kto wyprodukuje sygnał telewizyjny? Jeśli Ekstraklasa SA, to będzie ją to kosztować około 50 milionów złotych i wyjdzie na tym jak Zabłocki na mydle.
Wybrany na drugą kadencję prezes Rusko ma twardy orzech do zgryzienia. Apeluje o ostrożność. Budżet Ekstraklasy to pieniądze klubów i PZPN, a nie kaprys bogatego wujka z Ameryki.