Nie wyobrażam sobie zastąpienia tych wszystkich rytuałów oglądaniem innej bajki. Gdy będę miał ochotę na koncert, cyrk czy kabaret, to kupię sobie bilet i pójdę. Proszę sobie wyobrazić fordanserki z piórami w pupach spacerujące po scenie w przerwie Konkursu Chopinowskiego. Kolumny w Filharmonii chyba by spłonęły ze wstydu. A podoba się państwu obecna formuła europejskich pucharów? Mnie średnio,oprócz świetnych meczów były i takie z siedmioma golami różnicy niczym na podwórku. Mało tego oglądam, czekam na fazę pucharową z prawdziwymi emocjami. Znaczące sukcesy Legii i Jagiellonii na starcie Ligi Konferencji, niestety europejskiej trzeciej ligi ledwie, bardzo mnie ucieszyły. Co prawda jedna jaskółka wiosny nie czyni, ale z drugiej strony na bezrybiu i rak ryba, poza tym gdy się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma.
Dziś mecz Polska- Portugalia, do stolicy zjechały tysiące snobów, co to w życiu na meczu piłkarskim nie byli. Magnesem jest boski Christiano Ronaldo, obiekt westchnień pań reprezentujących kilka pokoleń. Będą podziwiały biel jego zębów, blask fryzury, dostojne ruchy. Sam odebrałem setki telefonów z prośbami o wejściówkę. Przy okazji dowiedziałem się o nieznanej wcześniej rodzinie i przyjaciołach, którzy kiedyś byli mi wrogami. Tłumaczyłem, że ciekawszym dziś piłkarzem jest Luka Modrić, ale to jak rzucanie grochem o ścianę. Mnie najbardziej interesuje postawa biało-czerwonych, obojętne mi zupełnie, czy Ronaldo zagra na Narodowym. Michał Probierz przekonał się już, że praca selekcjonera różni się od tej trenera klubowego jak Himalaje od Żuław. Kazimierz Górski i Antoni Piechniczek najlepszymi tego przykładami. Podobnie Franciszek Smuda, tyle że w drugą stronę: wspaniały w klubie, bezradny w reprezentacji.
Nie cierpię kopania leżącego, ale zupełnie mi nie żal Janusza Palikota. Facet oszukał na grube pieniądze setki porządnych ludzi, wśród nich gwiazdy tenisa, golfa i narciarstwa. Nigdy nie zapomnę świńskiego ryja wręczonego mi przez tego błazna w telewizyjnym studio. Ryj był prawdziwy a program na żywo. I kto się okazał mafiosem? Na pewno nie ja. Było podobnie jak z prześladującymi mnie pożal się Boże ministrami sportu Jackiem Dębskim i Tomaszem Lipcem. Wyszło szydło z worka, metoda przedwojennych kieszonkowców "łapaj złodzieja" nie zadziałała. Odparlem wtedy Palikotowi, że pewnie w dzieciństwie uderzył głową o słupek i po latach są tego efekty, ale jego ryj przebił się wtedy bardziej. Coż, zła karma wraca.
GUS idzie z duchem czasu, właśnie opublikował "eksperyment naukowy" rekomendujący najlepsze miejsca do zwiedzania w Polsce wedle algorytmu. Sztuczne myślenie prowadzi nas w miejsca gdzie jest największe stężenie smogu a pomija miasta ze wspaniałymi zabytkami jak Zamość, Tarnów i Przemyśl. Właściciele architektonicznych koszmarków zwanych gargamelami zacierają ręce. Domy weselne, dyskoteki, przybytki rozpusty wygrywają z perłami renesansu. Ja i tak pojadę tylko tam, gdzie woda czysta, trawa zielona i starzy ludzie snują piękne opowieści. Bo w nich jest Polska!