"Miętowy" idzie na króla strzelców

2009-11-02 5:40

Cztery gole w dwóch meczach - to najnowszy bilans Marcina Mięciela (34 l.). Doświadczony napastnik przełamał się na dobre i znów zapewnił Legii ważne zwycięstwo. Wicelider z Chorzowa rozczarował.

- Nie pamiętam, żebym grał w meczu, w którym jeszcze nie dotknąłem piłki, a już przegrywaliśmy 0:1 - kręcił głową Wojciech Grzyb, pomocnik Ruchu.

Miał być pasjonujący mecz na szczycie, ale Legia od początku zupełnie zdominowała rywali.

- Ruch się nas przestraszył, ale to nasza zasługa, bo zagraliśmy tak agresywnie, że nie pozwoliliśmy im na nic - tłumaczył Mięciel, strzelec obu bramek.

"Miętowy" mógł w pierwszej połowie zaliczyć klasycznego hat tricka, ale między pierwszym a drugim golem fatalnie przestrzelił.

- Spokojnie, nie wymagajmy za wiele. Gdybym strzelał po trzy gole w każdym meczu, to bym grał w Realu Madryt - śmiał się snajper Legii.

Po kiepskim początku sezonu w wykonaniu Mięciela, wydawało się, że zatrudnienie tego piłkarza okaże się kolejną transferową pomyłką włodarzy wicemistrzów Polski. Dość niespodziewanie "Miętowy" szybko wyrasta jednak na gwiazdę Ekstraklasy i groźnego konkurenta dla kontuzjowanego Takesure Chinyamy.

- Cały czas wierzyłem, że przyjdzie przełamanie i zacznę strzelać gole - uśmiecha się Mięciel.

- I oby tak dalej, nie mam nic przeciwko, żeby w następnym meczu Marcin znów strzelił dwie bramki - dodaje trener Jan Urban, którego zespół w piątek zagra w Sosnowcu z Wisłą Kraków. - Mecz z Ruchem miał być hitem kolejki, ale trochę krótki był ten hit, bo 45-minutowy. Z pierwszej połowy byłem zadowolony i chciałem, żebyśmy utrzymali ten rytm, ale po przerwie zrobił się taki piknik - oceniał trener Legii.

Najnowsze