Początek sezonu jest dla Lecha fatalny. To już trzecia z rzędu przegrana w czwartym występie. Kolejorz zawiódł w Superpucharze Polski, został zdemolowany w rewanżu przez Karabach w el. Ligi Mistrzów. Miał się podnieść w starciu ze Stalą, ale zamiast triumfu dopisał kolejną wpadkę. Nie jest to dobry prognostyk przed meczem z Dinamo Batumi (21.07) w II rundzie el. Ligi Konferencji. Lech musi jak najszybciej otrząsnąć się i być gotowy na starcie z mistrzem Gruzji. Nie może być tak nieporadny jak przeciwko Stali, bo przy takiej dyspozycji przygoda z europejskimi pucharami szybko się zakończy. Mielczanie zadali dwa ciosy. Pierwsza bramka padła po wyrzucie piłki z autu, a całą sytuację ładnym strzałem zakończył Piotr Wlazło. - To jest bardzo trudny okres dla nas - przyznał obrońca Lubomir Satka, cytowany przez oficjalny profil Lecha. - Tracimy głupią bramkę po rzucie z autu i głowy poszły w dół. W drugiej połowie stwarzaliśmy sytuacje, ale w dobrym momencie straciliśmy drugiego gola i ciężko było coś zrobić - wyznał Słowak.
W tej sytuacji po przerwie w roli głównej wystąpił Maciej Domański, który płaskim strzałem zza pola karnego pokonał bramkarza poznańskiej drużyny. Owszem Lech próbował, ale dobrze w bramce Stali spisywał się Bartosz Mrozek, który został wypożyczony z Kolejorza. - Obiecałem pokazać reakcję po porażce w Baku, ale ta reakcja nie była taka, jak się wszyscy spodziewaliśmy - powiedział trener John van den Brom po zawodach, cytowany przez klubowe media. - Zobaczyliśmy zespół, który się męczył, któremu brakowało pewności siebie, energii, intensywności i jakości. Jednak po przegranym spotkaniu musimy podnieść głowy - tłumaczył holenderski szkoleniowiec Lecha.
Słynny dziennikarz ujawnił konkrety na temat kontraktu Lewandowskiego! Będzie zarabiał o wiele mniej