Mecz Legia - Jagiellonia, wynik 2:1: Jan Mucha w formie na mundial

2010-04-20 1:58

W pierwszej połowie wyraźnie lepsza była Legia, w drugiej - dominowała Jagiellonia. "Wojskowi" wygrali, bo mieli Jana Muchę i dużo szczęścia. Słowacki bramkarz w kluczowym momencie meczu obronił rzut karny, a dosłownie w ostatniej sekundzie legionistów uratowała jeszcze poprzeczka.

Z powodu bliskości stadionu Legii i hali Torwar, gdzie odbywa się czuwanie nad trumnami ofiar katastrofy w Smoleńsku, mecz warszawian z Jagiellonią odbył się na obiekcie Polonii. Stadion przy Konwiktorskiej, choć bez publiczności, okazał się szczęśliwy dla legionistów. Już w 5. minucie prowadzili po przepięknym strzale z rzutu wolnego Tomasza Kiełbowicza. Przełomowym momentem meczu była jednak 28. minuta, kiedy sędzia podyktował rzut karny dla Jagiellonii. Naprzeciw siebie stanęły największe gwiazdy dwóch zespołów - Jan Mucha i Tomasz Frankowski. Górą był Słowak, który pokazał, że jest w formie na mundial w RPA. Chwilę później legioniści strzelili drugą bramkę.

- To był kluczowy moment, ale nie mam pretensji do Tomka, bo przecież wiele razy strzelał dla nas gole w takich sytuacjach. Taki jest sport, a Mucha to świetny bramkarz i znów pokazał klasę - mówił trener gości Michał Probierz.

Frankowski również docenił rywala. - Właśnie takimi interwencjami Mucha załatwił sobie transfer do Evertonu - powiedział. - Gdybym strzelił, pewnie udałoby się co najmniej zremisować. Ale tym razem to Legia była górą.

Po przerwie lepsza była Jagiellonia, która zdobyła gola i była bardzo bliska wyrównania. W 93. minucie strzał rozpaczy zza pola karnego oddał Hermes. Huknął w poprzeczkę, a sekundę potem sędzia zakończył spotkanie.

Najnowsze