Łotysz potrzebował na to 38 minut; o dziewięć więcej, niż 7,5 roku temu Kamil Wilczek – poprzedni piłkarz ekstraklasy, który zaliczył cztery trafienia w jednej połowie. Gliwiczanin zrobił to wtedy w II części meczu z GKS-em Bełchatów (a „czteropak” dał mu ostatecznie tytuł króla strzelców sezonu 2014/15); Gutkovskis fajerwerki odpalił przed przerwą. - Nigdy do „Gutka” nie miałem zastrzeżeń, cały czas ma moje zaufanie i myślę, że czuł to wsparcie – trener Rakowa, Marek Papszun, komentując po spotkaniu wyczyn swego podopiecznego, był już spokojny. Ale w trakcie gry niejeden kibic zapewne zauważył jego szeroki uśmiech po kolejnych golach snajpera.
Cierpliwość trenera nagrodzona
I trudno się temu dziwić: od poprzedniego ligowego trafienia Gutkovskisa minęły prawie cztery miesiące! Wielu trenerów straciłoby cierpliwość. Ale nie Papszun. - Jestem cierpliwy, jeśli chodzi o indywidualne statystyki. Dla mnie nie jest najważniejsze, czy zawodnik strzeli bramkę bądź zaliczy asystę, ale to, jak pracuje dla drużyny, jak prezentuje się na treningach i jak funkcjonuje w szatni – dodawał szkoleniowiec częstochowian.
Wyczyn Łotysza – pomijając rzadkość tego typu fajerwerków – wart jest zauważenia i z tego tytułu, że gole zdobywane z gry miały bardzo różny charakter. Pierwszy zdobyty został głową, drugi – lewą nogą, czwarty – prawą. Uzupełnieniem „królewskiego hat-tricka” był skutecznie wykonany rzut karny. Ivi Lopez, egzekutor numer jeden w Rakowie, odstąpił „jedenastkę” koledze, wyrażając w ten sposób uznanie dla jego wyjątkowej dyspozycji!
Marek Papszun sypie żartami
Dzięki czterem golom Gutkovskisa, uzupełnionym dwiema bramkami jego imiennika, Ukraińca Władysława Koczerhina, oraz bajeranckim trafieniem Bartosza Nowaka, Raków zanotował najwyższe zwycięstwo w dziejach swych ligowych gier. - Chcieliśmy się godnie pożegnać z publicznością po kolejnym świetnym roku. I to się nam udało. Drużyna przeszła po raz kolejny do historii – podsumował Marek Papszun. A potem wynik meczu skomentował w żartobliwy sposób przez pryzmat umowy sponsorskiej, podpisanej kilka godzin przed pierwszym gwizdkiem przez klub z jedną z firm energetycznych. - Wolty zostały podniesione i moc była większa – zauważył szkoleniowiec Rakowa z przekornym uśmiechem.
Raków Częstochowa - Wisła Płock 7:1 (4:1)
1:0 Gutkovskis 3. min, 2:0 Gutkovskis 7. min, 3:0 Gutkovskis 37. min (karny), 4:0 Gutkovskis 41. min, 4:1 Davo 45. min, 5:1 Nowak 60. min, 6:1 Koczerhin 88. min, 7:1 Koczerhin 90. min
Sędziował Damian Sylwestrzak. Widzów 5367.
Raków: Kovacević - Arsenić, Petrašek ż (33. Długosz ż), Svarnas ż - Tudor, Papanikolaou (77. Berggren), Koczerhin, Lopez (77. Lederman), Nowak (64. Wdowiak), Kun - Gutkovskis (64. Piasecki ż)
Wisła: Kamiński - Šulek, Rzeźniczak, Kapuadi, Krywociuk (58. Kocyła) - Vallo (58. Pawlak), Lesniak ż, Furman, Wolski (58. Rasak ż), Davo ż (68. Kolar) - Warchoł (46. Lewandowski)