Arka była faworytem tego spotkania. Beniaminek Lotto Ekstraklasy na swoim obiekcie był do tej pory niepokonany. Podopieczni Grzegorza Nicińskiego na Pomorzu wyglądali znakomicie. Grali szybko, dynamicznie, ofensywnie, a przede wszystkim skutecznie. Zdobyli w Gdyni aż dwanaście punktów. I nieoczkiwanie passę tę przerwał Piast Gliwice. Obok Legii Warszawa bodaj największe rozczarowanie sezonu.
To nie był wielki mecz. Piast miał szczęście. Najpierw dopisało ono Gerardowi Badii, który wyprowadził gości na prowadzenie bezpośrednio po strzale z rzutu wolnego. Hiszpan uderzył źle, prosto w mur, ale nieoczekiwanie piłka rykoszetowała i wpadła do siatki gdynian. Potem Jakuba Szmatułę uratował Paweł Abbott. Snajper Arki starał się jak mógł, byle tylko nie zrobić krzywdy rywalom. Zmarnował kilka dogodnych sytuacji, a twarz uratował tylko karnym, który podyktowany został właśnie po akcji byłego piłkarza Zawiszy Bydgoszcz. Wykorzystał go Vinicius da Silva, jesienią bodaj najgroźniejszy piłkarz beniaminka ligi.
Remis 1:1 utrzymał się aż do ostatnich minut. Wtedy przebudził się jednak Hebert i to właśnie jego gol zadecydował o drugim w tym sezonie komplecie punktów Piasta. To zarazem pierwszy triumf Radoslava Latala w trakcie jego kolejnej przygody z gliwickim zespołem. Bardzo istotny. Wicemistrzowie Polski opuścili bowiem strefę spadkową i zepchnęli na 15. miejsce... mistrza kraju. Sobotni mecz Legii Warszawa z Lechią Gdańsk urośnie więc - przynajmniej w Warszawie - do spotkania "o życie".
Arka Gdynia - Piast Gliwice 1:2 (0:1)
Bramki: Markus Da Silva 53 (k) - Badia 18, Hebert 88
Arka: Jałocha - Zbozień, Sołdecki, Marcjanik, Warcholak - Marciniak (67' Hofbauer), Łukasiewicz - Marcus da Silva, Szwoch, Bozok (85' Yussuff) - Zjawiński (46' Abbott)
Piast: Szmatuła - Sedlar, Girdvainis, Hebert, Mraz - Korun, Radosław Murawski (46' Szeliga) - Pietrowski, Badia (85' Masłowski), Moskwik - Jankowski (73' Gotal)