Piotr Czachowski

i

Autor: Cyfrasport Piotr Czachowski (z lewej) w towarzystwie Zbigniewa Bońka

Piotr Czachowski o pobiciu piłkarzy Legii i chaosie w klubie. Były kadrowicz nie przebiera w słowach

2021-12-13 22:47

Ostatnie miejsce w tabeli, klub pogrążony w chaosie, a do tego bandycki atak na piłkarzy Legii po meczu z Wisłą Płock. Tak wygląda sytuacja w mistrzu Polski. Piotr Czachowski, były piłkarz Legii, potępia karygodne zachowanie pseudokibiców. Nie może zrozumieć, jak to możliwe, że warszawski klub znalazł się w takim położeniu, że jest na końcu stawki. Liczy, że Aleksandar Vuković wyprowadzi stołeczny zespół z kryzysu. - Bałagan to delikatne słowo. Przepraszam za określenie, ale burdel byłby najbliższy temu wszystkiemu co się dzieje w Legii – podsumował były kadrowicz, który w 1991 roku był najlepszym piłkarzem w Polsce.

„Super Express”: - Jak pan zareagował, gdy usłyszał, że pseudokibice pobili piłkarzy Legii po meczu z Wisłą Płock?

Piotr Czachowski: - Byłem w szoku, że w ogóle doszło do takie sytuacji. Na Boga, żyjemy w cywilizowanym kraju! To jest karygodne i trzeba takie zachowania potępiać z całą stanowczością! Wyniki nie przemawiają za Legią, piłkarze nie mają nic na swoje usprawiedliwienie. Ale taka bandycka napaść na zawodników jest dla mnie nie do przyjęcia i nie do zaakceptowania. Podkreślam: to jest naganne i nie powinno się w ogóle wydarzyć! W ten sposób nie można reagować, bo siłą nie rozwiązuje się problemów. To jest karalne. Wstyd, że to miało miejsce.

- Jak to wpłynie na zespół, który w tym roku ma przed sobą jeszcze dwa mecze do rozegrania w Ekstraklasie?

- Tylko negatywnie. Jestem przerażony. Pseudokibice pomogli Zagłębiu, bo czytam, że Mahir Emreli czy Luquinhas mogą nie zagrać w tym spotkaniu. Bo jak popatrzymy sobie na ławkę rezerwowych to okaże się, że to będzie kolejny problem nie do przeskoczenia dla stołecznego klubu. Wie pan, co będzie w głowach piłkarzy, gdy w meczu z Zagłębiem stracą gola?

Marek Jóźwiak o sytuacji Legii i powrocie Aleksandara Vukovicia. Mówi też co zgubiło mistrza Polski

- Będzie panika, strach, paraliż.

- Dokładnie, a kibice nie pomogą. Wymagają zwycięstw. Słyszą ile zarabiają piłkarze, co się dzieje w środku zespołu i to ich drażni. Jak to możliwe, że klub z największym budżetem w lidze jest na ostatnim miejscu? Po tym co się wydarzyło w niedzielę będzie bojaźń ze strony graczy. Teraz jest walka nie tylko z przeciwnikiem, ale i z samym sobą. Dlatego nie daj Boże, żeby na przykład w pierwszym kwadransie podwinęła się Legii noga, żeby coś poszło nie tak. Wcześniej każdy myślał, że jakoś to będzie, że zespół wyjdzie  z tego dołka, że to chwilowe, bo w piłce przecież takie sytuacje się zdarzają. Ale jakoś nie wyszło.

- Słychać głosy, że piłkarze zastanawiają się nad rozwiązywaniem kontraktów z winy klubu.

- Mają ku temu podstawy, bo nie zadbano o ich bezpieczeństwo, nie dopilnowano tych spraw. Wydaje mi się, że równowaga między Polakami a obcokrajowcami w zespole została zachwiana. Obcokrajowcy nie są związani z Legią na tyle, aby godnie nosić „eLkę” na sercu. Za dużo tego wszystkiego: taki przerost ambicji nad treścią. Piłkarze, którzy mieli być wzmocnieniem są jej osłabieniem. OK, grali słabo. Ale to w żaden sposób nie usprawiedliwia tak skandalicznego ataku ze strony pseudokibiców.

Klub w strefie spadkowej Ekstraklasy. Trener zwolniony, jest następca

Aleksandar Vuković

i

Autor: Cyfra Sport Aleksandar Vuković

- Do Legii wrócił trener Aleksandar Vuković. To dobry pomysł?

- Tak, bo to człowiek, który związany jest z tym klubem. Był w niej, wygrywał. To dobry wybór. Ubolewam tylko nad tym, że nie stało się to wcześniej. Inna sprawa, że niepotrzebnie został zwolniony... W ogóle te zmiany w Legii... Ktoś nad tym panuje? Rozumiem, że łatwiej zmienić trenera niż cały zespół. Ale ktoś tych piłkarzy tu sprowadzał. Powinni dokładnie im się przyjrzeć, a nie brać w ciemno, a potem się dziwić, że nie ma wyniku.

- Serb ogarnie ten bałagan?

- Bałagan to delikatne słowo. Przepraszam za określenie, ale burdel byłby najbliższy temu wszystkiemu co się dzieje w Legii. Bardzo rzadko spotyka się sytuację, aby mistrz kraju był na ostatnim miejscu. Musi się znaleźć jakieś rozwiązanie. „Vuko” powinien sobie z tym poradzić, bo jemu charakteru nie brakuje. Niech ratuje to co się tylko jeszcze da. Tyle że nie będzie miał łatwo. Oby nie połamał sobie na Legii zębów. To nie jest sytuacja do pozazdroszczenia. Musi to po prostu poskładać po swojemu.

- Wcześniej mówiło siłę, że drużynę może objąć Leszek Ojrzyński.

- To też nie byłoby złe rozwiązanie, bo Ojrzyński chciał pracować w Legii. Rozumiem, że Marek Gołębiewski chciał pomóc po zwolnieniu Czesława Michniewicza. Jednak z całym szacunkiem do niego: ta poprzeczka w tym momencie była dla niego zawieszona zbyt wysoko. Nie był w stanie jej przeskoczyć. W efekcie mamy ten rozległy, atak serca, po którym nie wiadomo, jak to uratować.

Robert Lewandowski jednak złoty! Wielkie wyróżnienie polskiego napastnika, legendy futbolu nie miały wątpliwości

Dariusz Mioduski

i

Autor: Cyfra Sport Dariusz Mioduski

- Zaskoczyło pana to, że Legia dość długo nie zajmowała stanowisko do niedzielnych wydarzeń?

- W takiej sytuacji milczeć to może pan lub ja. Ale nie klub! Dziwi mnie to, że tak długo czekano z wydaniem komunikatu. Powinien być konkretny przekaz. To tak jak na giełdzie, gdy jest bessa i nie wiadomo, jak to zatrzymać. Wierchuszka powinna zareagować od razu.

- Mówi pan o prezesie Legii?

- Pan Mioduski... To jest zarządzanie? Że tak długo nie było żadnej reakcji na niedzielne wydarzenia? Ale jak słucham prezesa to odnoszę wrażenie, że się nie zna na tym wszystkim. Człowiek słysząc jego wypowiedzi frustruje się. Powiem tak: od takiego człowieka wymagam, aby zadbał o to, żeby głowa była na swoim miejscu.

- Co dalej?

- Dla mnie to niebywałe, że Legia jest na ostatnim miejscu. Brakuje słowa, jak opisać obecną sytuację. Można mieć kryzys, ale przegrać 12 razy na 16 meczów? Doprowadzono drużynę do ruiny. Szatnia? Zostały tylko mury, bo drużyny nie ma. Nie widzę lidera, który mógłby wpłynąć na pozostałych. Cała nadzieja w Vukoviciu, że to pozbiera. Zostały dwa mecze do końca roku. Przecież Zagłębie w środę nie otworzy się, lecz zamuruje bramkę. A przy kosmicznych problemach Legii w tym momencie to głowa będzie najważniejsza, aby to spotkanie wygrać. I to obojętnie w jaki sposób: po rzucie karnym, wolnym czy samobójczym golu. Teraz nieważny jest styl, liczą się punkty, a tym chłopcom w tej chwili będzie o nie bardzo trudno. Mimo że dwa mecze grają u siebie.

UEFA naprawiła swoją wpadkę w Lidze Mistrzów. Radość Lewandowskiego i spółki, wielkie emocje Leo Messiego

Sonda
Czy Aleksandar Vuković utrzyma Legię w Ekstraklasie?
Najnowsze