Historia z Monako, której bohaterem był duński piłkarz obiegła nie tylko polskie, ale i zagraniczne media. Po odejściu z Lecha Nielsen trafił do greckiego Panioniosu. Swój czas wolny postanowił spędzić jednak w małym księstwie na południu Francji. Ale to, w jaki sposób to robił odbiega od normalności.
Jak informowało "L'Equipe" w czerwcu tego roku, piłkarz mocno narozrabiał. Przed jednym z barów zaczął dusić 20-letnią kobietę, a jej koleżanka, która ruszyła na ratunek swojej towarzyszce została przez niego uderzona. Okazało się, że nie był to jedyny wybryk Nielsena tamtej nocy.
Miał on przy sobie ponadto gram kokainy, a jakby tego było mało, to w jego telefonie znaleziono nagranie seksu oralnego na jednej z ulic miasta. Sąd w Monako skazał go na miesiąc pozbawienia wolności, a dodatkowo nałożył 750 euro grzywny. Nielsen musiał zapłacić również 3000 euro zadośćuczynienia poszkodowanej kobiecie.
Były piłkarz Lecha opuścił już więzienie i zamierza zacząć nowe życie. Szansę dał mu duński klub Lyngby BK, a sam piłkarz przyznaje, że pobyt w więzieniu to koszmar. - Życie w celi to niepokój i klaustrofobia. Na zewnątrz mogłem być tylko półtorej godziny dziennie. Rozumiem, że ludzie mogą myśleć, że jestem skończonym idiotą. To sprawiedliwa opinia. Chcę udowodnić, że tak nie jest -
powiedział Nielsen w rozmowie z gazetą "Ekstra Bladet".