Pierwsza połowa stała pod znakiem dominacji gości z Białegostoku. Gospodarze od początku oddali pole i nie mieli zamiaru kreować żadnych akcji ofensywnych. Wszystkie najgroźniejsze sytuacje Jagiellonii miały jeden wspólny mianownik - osobę Karola Świderskiego. Do skrzydłowego idealnie pasuje powiedzenie "do trzech razy sztuka", gdyż najpierw koszmarnie zmarnował dwie sytuacje oko w oko z bramkarzem Podbeskidzia, a chwilę później wpadł w pole karne i zdobył bramkę po precyzyjnym dośrodkowaniu Piotra Tomasika.
Jedyne zagrożenie w polu karnym gości stworzył Japończyk Kato, lecz jego strzał głową okazał się zdecydowanie za słaby na Bartłomieja Drągowskiego.
Zobacz: Słoniki ZADEPTAŁY Koronę! Scyzoryki nadal bez wygranej w Kielcach
Piłkarze Podbeskidzia szybko przebudzili się w drugiej połowie i wykreowali kapitalną okazję! Robert Demjan próbował zaskoczyć bramkarza "Jagi" silnym, mierzonym strzałem. Ten jednak wyczuł zamiary napastnika i w porę rzucił się do swojego lewego słupka. Po tej akcji podopieczni Roberta Podolińskiego wyczuli swój moment. Wreszcie zaczęli grać do przodu, z wiarą we własne możliwości. Taka postawa przyniosła efekt w 70. minucie, kiedy do remisu doprowadził Adam Mójta. Obu drużynom zabrakło już sił na końcówkę i remisowy rezultat utrzymał się do ostatniego gwizdka.
Podbeskidzie i Jagiellonia są sąsiadami w tabeli. "Górale" mają w dorobku 16 punktów i są na 12. miejscu, natomiast ekipa Michała Probierza z jednym oczkiem mniej zajmuje 13. lokatę.
Podbeskidzie Bielsko-Biała - Jagiellonia Białystok 1:1 (0:1)
Bramki: Mójta 70 - Świderski 32
Podbeskidzie: Zubas – Mójta, Deja, K. Nowak, Pazio – Sokołowski, Kato (56. Kołodziej) – Szczepaniak, Możdżeń, Kowalski – Demjan
Jagiellonia: Drągowski – Wasiluk (66. Mackiewicz), Tarasovs, Madera, Grzyb – Tomasik (79. Straus), Góralski, Romanczuk, Frankowski, Vassiljev – Świderski (65. Sekulski)
Żółte kartki: Sokołowski, Deja - Wasiluk, Romanczuk