Lukas Podolski

i

Autor: Cyfrasport Lukas Podolski

Kolejna wpadka Portowców

„Poldi” wrócił na murawę, a Górnik na zwycięską ścieżkę. Pogoń w Zabrzu nie miała za „Grosik” szczęścia

2023-12-01 23:00

Tak długiej przerwy w grze, trwającej od 8 października, Lukas Podolski jeszcze w polskiej lidze nie miał. Kontuzja kostki wykluczyła mistrza świata na wiele tygodni z bojów ligowych. Przez pewien cza zabrzanie radzili sobie bez niego całkiem skutecznie. Ostatnie dwie kolejki (1:2 ze Stalą Mielec i z Puszczą Niepołomice) spowodowały jednak, że przy Roosevelta znów za „Poldim” zatęskniono.

I „Poldi” wrócił! Wrócił na niewiele ponad kwadrans, nie odcisnął specjalnie mocnego piętna na samym meczu i na grze Górnika, ale zastrzyk animuszu i energii, jaki zafundował swym kolegom, okazał się bezcenny. „Górnicy” od paru minut grali przecież w osłabieniu, po czerwonej kartce dla swego kapitana, Erika Janży. Swoją drogą przepychanka Słoweńca z Wahanem Biczachczjanem była zupełnie niepotrzebna, podobnie jak „wymiana myśli” z Jarosławem Przybyłem. Janża czasami jednak „nie trzyma ciśnienia”, a wygranym w takiej sytuacji zawsze będzie arbiter.

Pogoń miała 19 regulaminowych i cztery doliczone minuty, by odrobić straty poniesione już w 5 minucie. Nie zdołała jednak sforsować broniących się z wielką determinacją (słowo „rozpaczliwie” byłoby nie na miejscu) zabrzan. Okazało się, że stadion przy Roosevelta wciąż jest dla „Portowców” zaczarowany. Zagrali tu po raz 49. w lidze, a ich liczba zwycięstw pozostaje niezmienna: 1. Słownie: „jedno”! W czasach dla siebie kiepskich, ale i tych najlepszych, szczecinianie klątwy stadionu im. Ernesta Pohla zdjąć nie potrafili.

Nie pomógł nawet Kamil Grosicki, choć – jak ma w zwyczaju – szarpał, gonił, strzelał. Jego uderzenie z rzutu wolnego w samej końcówce dla niejednego bramkarza pewnie okazałoby się zaskakujące. Daniel Bielica zachował jednak czujność. Bronił zresztą szczęśliwie, bo a to słupek mu pomógł (po strzale Efthymisa Koulourisa), a to lob Leonardo Koutrisa okazał się minimalnie chybiony.

Poza Bielicą, bohaterem Górnika był też w piątek Lawrence Ennali. 21-latek z Berlina strzelał już gole w trzecioligowych rezerwach i w pierwszym zespole w Pucharze Polski, ale w ekstraklasie zaliczył debiutanckie trafienie. Z zimną krwią, przynależną raczej ligowemu wyjadaczowi, a nie młodziakowi aspirującemu dopiero do wielkiej piłki, wykorzystał okazję „jeden na jeden” z Valentinem Cojocaru.

Debiutancką asystę w szeregach Górnika zaliczył z kolei Filipe Nascimento, dla którego był to pierwszy występ w wyjściowej jedenastce zabrzan od chwili podpisania latem kontraktu przy Roosevelta (przez wiele miesięcy leczył kontuzję).

Pogoń wciąż zatem nie podniosła się po reprezentacyjnej przerwie (dwie porażki). Górnik zaś w przeddzień Barbórki sprawił swym fanom przyjemną niespodziankę. W trabeli znów jest – przynajmniej do jutra – w górnej połówce. Do szczecinian, do niedawna jawiących się jako kandydat do gry nawet o złoto, traci cztery punkty.

Górnik – Pogoń 1:0 (1:0)

1:0 Ennali 5. min

Sędziował Jarosław Przybył. Widzów 10239.

Górnik: Bielica – Sekulić Ż, Szcześniak, Janicki, Janża Ż/CZ – Pacheco, Filipe Nascimento (74. Podolski) – Ennali (76. Dadok), Kapralik (74. Siplak), Lukoszek Ż – Musiolik Ż

Pogoń: Cojocaru – Wahlqvist, Zech Ż, Malec, Koutris (79. Przyborek) – Biczachczjan Ż (73. Zahović), Ulvestad (73. Gamboa), Kurzawa, Gorgon (63. Fornalczyk), Grosicki – Koulouris

Sonda
Czy Lukas Podolski powinien po zakończeniu kariery boiskowej zostać prezesem Górnika?
Najnowsze