Łódź przez lata była ważnym punktem na sportowej mapie Polski. Kilka sezonów temu przyszła jednak zapaść, która w pewnym stopniu wciąż trwa. Zarówno ŁKS, jak i Widzew, z powodu problemów finansowych zostały zdegradowane do IV ligi (odpowiednio w 2013 i 2015 roku) i musiały zaczynać wszystko niemal od nowa. ŁKS zyskał miano klubu budowanego z głową i niezwykle rozsądnie, co zaowocowało powrotem do Ekstraklasy w 2019 roku. Niestety, później znów pojawiły się problemy, które piętrzą się coraz bardziej. Spadek po jednym sezonie i nieudany atak na ponowny awans sprawiły, że w budżecie klubu pojawiła się potężna dziura. Niedawno głośno było o tym, że Duńczyk Mikkel Rygaard rozwiązał umowę z klubem z powodu nieotrzymywania należnej mu pensji. Okazuje się jednak, że zakaz transferowy, o którym teraz mowa, to pokłosie zaległości wobec jeszcze innego zawodnika.
Zobacz, jak reprezentanci Polski przywitali Nowy Rok! Więcej w galerii poniżej
ŁKS wciąż winny pieniądze piłkarzom. FIFA interweniuje
Wcześniej kontrakt z ŁKS-em rozwiązał także Dragoljub Srnić. Umowa została rozwiązana za porozumieniem stron i nic nie wskazywało na to, że będą z tego jakiekolwiek problemy. Później jednak okazało się, że klub z al. Unii 2 zobowiązał się do zapłaty Serbowi 19 tys. euro i do teraz nie zapłacił tych pieniędzy. Co więcej, decyzja miała zapaść już w listopadzie 2021 roku i od tamtego czasu ŁKS miał jeszcze 45 dni na wyrównanie zaległości, ale najwyraźniej tego nie uczynił.
Lewandowski wskazał najlepszego polskiego sportowca ubiegłego roku! Zgadzacie się?
O zakazie transferowym poinformował Mirko Poledica, były piłkarz polskich klubów takich jak Lech Poznań czy Legia Warszawa, który reprezentuje sprawę Srnicia. Jak podaje portal Interia, Łódzki Klub Sportowy nie będzie mógł zarejestrować nowego piłkarza w trzech najbliższych oknach transferowych. Jeśli ŁKS szybko nie ureguluje swoich zaległości, kłopoty będą tylko coraz większe.