- Stać mnie na to. Poprzednie zgrupowanie bardzo zbudowało mnie mentalnie - mówi Super Expressowi Łęgowski, przed niedzielnym meczem Pogoni z Legią.
Super Express: - Z twoją formą jest coraz lepiej, bo ostatnio zbierasz pochwały. Ale początek rundy miałeś nieudany, skoro w dwóch meczach wcale nie zagrałeś.
Mateusz Łęgowski: - W pierwszym meczu na wiosnę nie mogłem zagrać z powodu kartek, a że drużyna zagrała dobrze, to trener nie chciał niczego zmieniać i później dwukrotnie mnie pominął w składzie. Teraz mam dobry moment, trener Jens mi zaufał a ja - mówiąc po piłkarsku - obroniłem się na boisku. Wyróżnienia, jak choćby wybór do jedenastki kolejki, bardzo mnie cieszą.
- Macie dobrą passę, bo nie przegraliście od 7 meczów. To dodaje pewności siebie?
- Właśnie żeby jej nabrać potrzebowaliśmy serii zwycięstw. Jeszcze bardziej poprawia to atmosferę w drużynie, a jeśli chcemy osiągnąć coś wielkiego, to taka passa musi trwać jak najdłużej.
- Jesteście w stanie wygrać wszystkie cztery mecze do końca sezonu?
- Oczywiście, że tak! Wszystko jest jeszcze możliwe. Jeśli szanse matematyczne pozwalają nawet na doścignięcie Legii, to zawsze powinno się mierzyć jak najwyżej. Patrząc na sytuacją w tabeli za nami, i że wyprzedzamy Lecha o 2 pkt, to wszystko mamy w naszych nogach i głowach, żeby być na podium.
- Po słabym starcie Pogoni na wiosnę i dwóch porażkach, spadła duża krytyka na trenera Jensa Gustafssona. Pojawiły się też głosy, że nie rozwija młodych piłkarzy jak poprzednik, Kosta Runjaic. Rozwijasz przy trenerze Gustafssonie?
- Nie chcę porównywać obu trenerów. Ja bardzo dużo skorzystałem od trenera Jensa, i myślę, że rozwija zawodników. Czuję, że od początku sezonu się rozwinąłem. Ważne jest moje podejście mentalne i psychologiczne, jakiego mnie uczy. Żebym złapał pewność siebie, dzięki której mogę pokazywać swoją najlepszą wersję. Trener mi w tym pomógł. On bardzo dużo rozmawia indywidualnie z młodymi zawodnikami. Poza tym ma swoją wizję gry, dobrze wie co chce robić, a my z każdym następnym tygodniem wyciągamy z tego dobre rzeczy.
- Zauważyłem, że dużo częściej decydujesz się na strzały z dystansu niż wcześniej. To sugestia trenera?
- Wiadomo, że budujemy dużo akcji w grze kombinacyjnej. Mamy łatwość wchodzenia w pole karne i chcemy kończyć akcje z bliska. Od jakiegoś czasu pomyślałem, że trochę brakuje strzałów z dystansu, a dysponuję bardzo dobrym uderzeniem i tego nie wykorzystuję. W treningach zacząłem częściej podejmować decyzje o strzałach, a koledzy i trener zachęcają mnie do tego.
- We wrześniu ubiegłego roku byłeś na zgrupowaniu I-szej reprezentacji i zaliczyłeś kilkuminutowy debiut w meczu z Holandią. Jest duża chęć, żeby ponownie pojechać na zgrupowanie?
- Mam z tyłu głowy kadrę, ale nie chcę za dużo myśleć, bo to może przeszkodzić w moim codziennym rozwoju. Powiedziałem sobie, że ubiegłoroczne zgrupowanie i mecz z Holandią nie mogą być moimi jedynymi. Jestem w stanie sprostać wymogom reprezentacji.
- Co ci dało to pierwsze zgrupowanie?
- Najwięcej zostało w mojej głowie. Myślę, że pobyt na zgrupowaniu pozwolił mi przeskoczyć pewną barierę pod względem mentalnym i psychicznym. W następnych meczach łatwiej było mi podejmować decyzje w trudnych sytuacjach boiskowych. Skoro byłem na zgrupowaniu najważniejszej drużyny w Polsce, to wszystko jest możliwe w mojej grze i rozwoju.
- Spytam trochę półżartem, czy położenie Szczecina daleko od Warszawy nie sprawia, że selekcjonerowi trudno się wybrać, żeby zobaczyć Kamila Grosickiego albo ciebie. Na kilku stadionach m.in. w Łodzi, Gdańsku czy Częstochowie już był.
- Może faktycznie tak jest, że do Szczecina jest za daleko (śmiech). Ale mówiąc całkiem poważnie, to myślę, że selekcjoner ogląda nasze mecze w telewizji i może to wystarczy w ocenie piłkarzy. Liczę, że Kamil pojedzie na kadrę, bo zasługuje na nią. Patrząc co robi na boisku w jego wieku, to jest coś wielkiego. Wszyscy w Pogoni życzymy mu, żeby wrócił do kadry.
Listen on Spreaker.