Ricardo Sa Pinto ma coraz słabsze notowania w Legii. Kontrowersyjne zachowania Portugalczyka, a przede wszystkim słabe wyniki dowodzonej przez niego Legii Warszawa i bardzo słaby styl prezentowany przez zespół, nie pozwalają mu spać spokojnie. Co więcej, niedzielna klęska w Krakowie z Wisłą, może być początkiem końca Pinto w Warszawie. - Mam nadzieję, że poprowadzę zespół przeciwko Jagiellonii. Nie jestem prezesem klubu, proszę pytać jego - powiedział szkoleniowiec Legii, zapytany na pomeczowej konferencji o swoją przyszłość w klubie.
Legia przed meczem w Krakowie odniosła trzy zwycięstwa, jednak wielu narzekało na styl gry, który znacznie odbiega od standardów, jakich oczekuje się od mistrza Polski. W niedzielę w Krakowie Wisła nie pozostawiła Legii złudzeń, a wynik 4:0 oddaje przewagę, jaką mieli gospodarze. - W pierwszej połowie Wisła była od nas lepsza pod każdym względem i zasłużenie prowadziła. Nie stawiliśmy jej oporu, graliśmy źle i słabo – brakowało agresji i kontroli nad spotkaniem. Po przerwie próbowaliśmy zmienić wynik, strzelić przynajmniej jednego gola, kreować sytuacje. Ale to gospodarze byli skuteczniejsi i wygrali zasłużenie - zauważył Sa Pinto.