Roman Kosecki, Strzał w okienko

i

Autor: ARTUR HOJNY / Super Express Roman Kosecki, Strzał w okienko

Roman Kosecki: Lechia jest bardziej głodna mistrzostwa niż Legia [WIDEO]

2019-04-25 17:26

- Zamiast sprowadzać jakichś Patalanciciów, Bamboliciów i innych „ciciów”, kluby ekstraklasy powinny stawiać na młodych Polaków. 17 – letni Filip Marchwiński z Lecha pokazał w meczu z Legią, że warto – stanowczo twierdzi Roman Kosecki. Były kapitan reprezentacji Polski i gwiazdor min. Legii Warszawa, Galatasaray Stambuł, Atletico Madryt i Chicago Fire był gościem najnowszego odcinka programu „Strzał w okienko”.

Super Express: - Ulegając Lechowi 0:1, Legia przegrała w Poznaniu mistrzostwo Polski?

Roman Kosecki: - Będzie ciężko. Wszystko zależy od sobotniego meczu w Gdańsku. Trochę szkoda, bo warszawianie mieli swoje sytuacje. W ich poczynania wkradła się nerwowość, bo znali wynik Lechii z Pogonią i piłkarze z Łazienkowskiej narzucili na siebie presję, że musżą za wszelką cenę wygrać. Zwariowany był ten mecz w Szczecinie, bramki padały jak z rękawa. Ale wynik poszedł w świat i teraz Legii będzie ciężko…

- Przewaga mentalna jest po stronie Lechii, która przed meczem na szczycie wróciła na pierwsze miejsce w tabeli.

- No tak, poza tym grają u siebie. I Legia i Lechia mają szerokie składy, ale myślę, że jednak trener Stokowiec ma większe pole manewru. Zawodnicy Lechii jeszcze nigdy nie byli mistrzami Polski. Są bardzo spragnieni tytułu. Bardziej głodni, bardziej zdeterminowani. Na korzyść Legii działa fakt, że w Warszawie nastał spokój po szaleńczych rządach poprzedniego trenera. Wygrali cztery mecze, teraz się potknęli z odwiecznym rywalem – Lechem. Kolejorz co prawda o nic nie gra, ale na Legię potrafił się zmobilizować. Co ciekawe zwycięskiego gola strzelił 17 – letni chłopak. Warto stawiać na młodych Polaków!

- Filip Marchwiński, bo o nim mowa, ma papiery na to, żeby zrobić karierę?

- Brakuje mi w lidze takich chłopaków. Lech nie gra o nic, wietrzy szatnię , dlatego trener wystawił Marchwińskiego. Wracając do Legii, to odchodzi Hlousek, odchodzi Hamalainen. Pytam: czy są na ich miejsce następcy? Czy Legia zarobi na nich jakieś pieniądze? No nie, bo odejdą za darmo. A wie pan na kim się zarabia? Na młodych Polakach! Legia czy Lech powinni skupić  wokół klubu najlepszych młodych. Lech się ostatnio trochę pogubił, ale teraz widzę, że wraca na właściwe tory. W Poznaniu maja jedną z najlepszych Akademii w kraju. Podobnie w Legii czy Zagłębie Lubin. Wychowankowie powinni grać w podstawowych składach. Przepraszam, ale jak patrzę na zawodników, których nikt nie zna w ich krajach, a grają u nas, zajmując miejsce naszym chłopakom, reprezentantom U20, U19, U18, U17, to jestem wściekły! Niech pan zobaczy, co robią Niemcy. W Bundeslidze, czy na jej zapleczu grają 19 – letni, 20 – letni zawodnicy, bo nikt nie boi się ich wystawiać, bo wiedzą, że to przyszłość ich piłki. Wczoraj zadałem sobie trud i przejrzałem strony wszystkich klubów ekstraklasy. I jest w nich zatrudnionych chyba tylko czterech, czy pięciu dyrektorów sportowych. Jest kilku wiceprezesów do spraw sportu, kilku doradców do spraw sportu. Prawie każdy klub dyrektora Akademii, bo na skutek wymogów licencyjnych trzeba szkolić. Podkreślam: nie chce się, ale trzeba! Jest prezes i zarząd, który podejmuje ostateczne decyzje, muszą wiedzieć o wszystkim, a szczebel niżej powinien być dyrektor sportowy. To on współpracuje z dyrektorem Akademii, prezentuje zarządowi kandydata na trenera. Te kwestie muszą być uporządkowane. O to apeluje do prezesów! Mamy 52 drużyny w rozgrywkach na szczeblu centralnym. Prezesi powinni się spotkać i usystematyzować działania i budować od podstaw, mając wizję tego co chcemy osiągnąć – powiedzmy – za dziesięć lat. Nie może być tak, że dyrektor sportowy dowiaduje się, że trenerem zostaje ten i ten pan. I nowy trener przychodzi do pokoju dyrektora sportowego i mówi: - Słuchaj, zrób mi tu kawę, albo herbatę, bo ja się biorę do roboty. Hola, hola drogi panie! To ja, dyrektor sportowy, z tobą rozmawiam i pilnuje, żebyś ty w pewnych kwestiach nie przesadził. To, że ty sobie chcesz Pimpolicia, Bambolicia, Popolitinticia, to jest twoja sprawa. Ja daję ci kilku młodych Polaków z Akademii, dokupię jednego czy dwóch zawodników i masz nimi grać. Bo taka jest filozofia naszego klubu. A ty jesteś tutaj od tego, by naszą filozofię rozwijać i poprawiać.

- To były rozważania teoretyczne, czy wrzucił pan kamyczek do ogródka Legii i relacji panującym pomiędzy dyrektorem Radosławem Kucharskim i byłym już trenerem Ricardo Sa Pinto?

- Nie wyobrażam sobie, że Ricardo Sa Pinto przychodzi do mnie i mówi o swoich wizjach czy zachciankach. Oczywiście, spotykamy się codziennie, ale nie w takim stylu, o którym panu powiedziałem. Dlatego dyrektor sportowy, to musi być osoba o silnym charakterze, która zna się na piłce nożnej. Oczywiście można na stanowisku dyrektora zatrudnić człowieka, który kiedyś składał śrubki, ale jeżeli ten człowiek nie będzie słuchał i się uczył od osób znających futbol, to potem błąd goni błąd. Tak jak w meczu Legii z Celtikiem, gdy wpuszczono na boisko nieuprawnionego do gry Bereszyńskiego i klub stracił realne szanse na awans do Ligi Mistrzów. Czasami zarzuca mi się, ze krytycznie mówię o Legii. Kocham ten klub, i boli mnie, że są popełniane błędy, które nie powinny mieć miejsca. Grałem w drużynie z Łazienkowskiej i pamiętam, że gdzie byśmy nie pojechali, to zawsze była mobilizacja na Legię. Jak coś nie poszło, to każdy walił w Legię i cieszył się z naszego potknięcia. Jeśli mówię krytycznie, to dlatego, że zależy mi na tym klubie.

Więcej o Legii, synu Kubie i Zbigniewie Bońku,  w wywiadzie Wideo

Najnowsze