Dominik Kania, "Super Express": To był dla ciebie wyjątkowy rok.
Sebastian Szymański: Tak, na pewno. Mega jestem zadowolony, bo mocno przepracowałem ten okres z drużyną. Muszę jednak pamiętać, żeby nie zwalniać tempa. Chcę cały czas iść do przodu i wspinać się do góry.
Byłeś zaskoczony decyzją kapituły Gali Ekstraklasy, która przyznała nagrodę Odkrycia Sezonu Szymonowi Żurkowskiemu, a nie tobie?
Nie aż tak bardzo. Tak szczerze wiedziałem, że Szymon zgarnie nagrodę, bo ta mu się należała. Zagrał bardzo równy sezon i gratuluję mu z całego serca, bo bardzo go lubię i mam nadzieję, że to nie jego ostatnia nagroda. Ja na swoje okazje poczekam. Będę miał następny sezon i myślę, że coś mi się uda wygrać. A tak w ogóle to najważniejszą nagrodą było dla mnie mistrzostwo Polski i te udało się z Legią wywalczyć.
Z jakim nastawieniem jedziesz na zgrupowanie reprezentacji?
Tym wyjazdem mogę tylko zyskać. Nic nie stracę. Mogę pojechać na mundial, nauczyć się wielu innych rzeczy, ale podchodzę do tego spokojnie. Nie nakładam na siebie żadnej presji, że muszę pojechać do Rosji. Krok po kroku i wszystko się ułoży na swoim miejscu.
W ostatnim czasie dużo też zyskałeś na popularności. Jak sobie z tym radzisz?
Teraz już więcej osób mnie zna i kojarzy. Mam takie sytuacje, że ludzie zaczepiają mnie na ulicy, proszą o autografy, robią sobie ze mną zdjęcia. To jest miłe i to jest właśnie życie piłkarza. Ale powiem szczerze: nie lubię tego. Nie mam problemu, żeby dać autograf i zrobić zdjęcie, ale ja wolę atakować z cienia, być gdzieś z tyłu. Nie lubię się wywyższać i "być na afiszu".
Ale od dziewczyn pewnie nie możesz się odpędzić?
Tak, no po prostu tyle dziewczyn na mnie leci... (śmiech). Oczywiście żartuję. Nie spotkałem się z nawałnicą dziewczyn. Mam nadzieję, że to nie przyjdzie, bo trudniej będzie mi grać w piłkę i pogodzić życie prywatne z piłkarskim. Chcę zachować chłodną głowę i robić to, co kocham. Na dziewczyny, na jakąś miłość przyjdzie czas. Na tę chwilę jestem związany tylko z piłką i mam nadzieję, że tak zostanie, choć może nie na zawsze (śmiech).