Sławomir Peszko jest znany najpewniej każdemu kibicowi, który choć trochę interesuje się piłką nożną w naszym kraju. Rozpoznawalność zyskał z pewnością nie tylko swoimi dokonaniami na boisku, ale też różnymi przygodami poza nim. Pod koniec kariery Peszko postanowił skorzystać z oferty bogacza Wojciecha Kwietnia i po odejściu z Lechii Gdańsk przeniósł się do grającej w niższych ligach Wieczystej Kraków. Był jednym z pierwszych zawodników z tak bogatą przeszłością piłkarską, którzy trafili do tego zespołu, który ma w przyszłości awansować do Ekstraklasy (obecnie gra na 4. poziomie rozgrywkowym, w III lidze grupie IV). Z powodu kontuzji jednak w ostatnich miesiącach Peszko nie grał w ogóle, a z powodu niepowodzeń zespołu kolejni trenerzy tracili pracę i obecnie to właśnie były gracz m.in. Lecha Poznań czy 1.FC Koeln prowadzi swoich do niedawna boiskowych kolegów. Ale nie zawsze 38-latek miał tak komfortowe warunki pracy czy gry, a jedną z najgorszych sytuacji w karierze opisał w swojej autobiografii.
Peszko spotkał się z wielkim hejtem. Powiedział o okropnych wyzwiskach w swoją stronę
W trakcie swojej kariery Sławomir Peszko grał w mocnych polskich klubach – Lechu Poznań, a po powrocie z zagranicznych przygód, też w Wiśle Kraków i Lechii Gdańsk. Nie raz więc miał okazję grać na nieprzyjaznych stadionach i gorących spotkaniach derbowych. Jednak jak przyznał, żadne wydarzenie nie było dla niego tak negatywne, jak derby Trójmiasta.
Obecnie Arka Gdynia i Lechia Gdańsk grają w Fortuna 1. Lidze, ale gdy Sławomir Peszko reprezentował barwy gdańskiego klubu, oba te zespoły walczyły w Ekstraklasie. W swojej książce opisał on, co się działo, gdy udali się na mecz derbowy do Gdyni. – Tyle k***w ile wtedy we mnie rzucono, nie dostałem ani wcześniej, ani później. Nawet w derbach Krakowa - w których grałem jako piłkarz Wisły - było kulturalniej. W Gdyni nienawiść dosłownie unosiła się w powietrzu. Chu**wi okazali się nawet stewardzi, którzy podstawiali nam nogi, żebyśmy się wywrócili – opisał 38-latek w swojej „Peszkografii”.