Dwójka Jakub Błaszczykowski i Sławomir Peszko miała pociągnąć wiosną Wisłę Kraków. W poniedziałek okazało się jednak, że nie musi być wcale tak kolorowo. Zarówno "Błaszczu", jak i "Peszkin" zawiedli fanów "Białej Gwiazdy" i zaprezentowali się blado, podobnie jak inni koledzy z ekipy spod Wawelu. Obie gwiazdy, mające ogromne doświadczenie z reprezentacji naszego kraju, przyćmił... Mateusz Matras. Nowy pomocnik Górnika strzelił dwa gole i dzięki nim gospodarze pokonali cudem uratowaną zimą Wisłę. Sam Peszko był bardzo niepocieszony po końcowym gwizdku, czemu ciężko się dziwić.
- Nie tak wyobrażałem sobie swój debiut w Wiśle Kraków. Teraz jest sportowa złość, ale trzeba przełknąć gorycz porażki. Mamy cały tydzień, aby zanalizować ten mecz i przygotować się do następnego. W piłce jest to dobre, że za kilka dni mamy szansę na rehabilitację. Porażka na dzień dobry boli, ale trzeba ją przełknąć - stwierdził wyraźnie przybity Sławomir Peszko, cytowany przez oficjalną stronę krakowskiej Wisły. - Rywale realizowali swoją taktykę. Wyszli bardzo agresywnie i widać było, że od początku chcieli przejąć kontrolę i im się to niestety udało. Chcieliśmy przejąć inicjatywę i kiedy wydawało się, że dążymy do wyrównania, straciliśmy bramkę na 0:2 - dodał, podsumowując poniedziałkowy mecz.
Przed rywalizacją kończącą 21. kolejkę Ekstraklasy, wydawało się, że Wisła dysponuje szczególnie dużą siłą w ofensywie. W poniedziałek dowodów na potwierdzenie tej tezy jednak zabrakło. - To trochę dziwne. Przyda nam się taki zimny prysznic. Ciężko jest przełknąć porażkę, bo nie czuliśmy się gorszym zespołem. Boisko to zweryfikowało i opuściliśmy Zabrze bez punktów - mówił ze smutną miną Sławomir Peszko.
Polecany artykuł: