Sprawą Oskara Sewerzyńskiego delikatnie przyćmiła wczorajszy powrót Jakuba Błaszczykowskiego do Lotto Ekstraklasy. 17-latek został odstawiony od pierwszego składu przez negocjacje kontraktowe. Grzegorz Rasiak, 37-krotny reprezentant Polski i obecnie menedżer, stwierdził, że warunki stawiane przez klub były „bandyckie”.
Korona odpowiedziała oświadczeniem, w którym wyłożyła wszystkie fakty w tej sprawie. Klub zaproponował trzy tysiące miesięcznie i sowite premie (1000 zł za każdy punkt jeśli zawodnik przebywa na boisku lub 500 zł za każdy punkt jeśli zawodnik pozostaje rezerwowym), a także system progresywny. Z każdym kolejnym sezonem, pensja miała rosnąć.
W komunikacie czytamy, że agent oczekiwał, by pensja po 50 meczach jego zawodnika wynosiła już 35 tysięcy złotych. Dodatkowo miał otrzymać 10 tysięcy za sam podpis, a klauzula wykupu wyniosłaby 300 tysięcy euro. Klub narzeka również na fakt nieprzestrzegania przepisów związkowych w sprawie wynagradzania pośredników reprezentujących piłkarzy niepełnoletnich.
„Zgodnie z propozycją pośrednika piłkarza, w dniu 18. urodzin zawodnika, pośrednik ma otrzymać od klubu 30.000 zł oraz dodatkowe 10.000 zł w momencie rozegrania przez zawodnika 15 meczów w Lotto Ekstraklasie.”
Co ciekawe, w programie „Weszłopolscy” na antenie Weszło FM, Grzegorz Rasiak się do tego… przyznał. Twierdził, że fakt, że przepis jest niezgodny z prawem nie ma żadnego znaczenia. Uważa, że przedstawił go, by popchnąć negocjacje w dalszym kierunku i że… i tak nie wszedłby w życie.
Za sprawę zabrał się także Polski Związek Piłki Nożnej. Prezes federacji Zbigniew Boniek napisał na Twitterze gratulacje za wyjaśnienie sprawy Korony i dodał, że dzisiaj sprawą złamania przepisów zajmie się PZPN.