Śmierdzi spadkiem i rybami

2009-04-27 10:04

Kibice Lechii przygotowali dla fanów Arki specjalną niespodziankę. Przed meczem rozsypali przy wejściu na ich sektor skrzynkę zepsutych ryb. W efekcie na trybunie gości niesamowicie cuchnęło. Piłkarze Lechii do tego "prezentu" dołożyli dwa gole i w Gdyni też zaczyna śmierdzieć - spadkiem z Ekstraklasy.

Piłkarze Arki wręcz nienawidzą grać na stadionie przy ul. Traugutta w Gdańsku. Ostatnio wygrali tam 35 lat temu. Teraz miało być inaczej, ale skończyło się tak, jak zwykle. Lechia wygrała 2:1 i zrobiła wielki krok nie tylko w kierunku utrzymania, lecz także posłania znienawidzonego rywala do I ligi.

Po golu nie istnieli

Piłkarze Arki przez 90 minut nie zrobili nic, żeby wygrać. Zaczęli grać dopiero wtedy, kiedy sędzia Borski szykował się już do zakończenia meczu. W ostatniej akcji zdobyli nawet honorową bramkę (pierwszą od 15 lat na stadionie Lechii), ale co z tego, skoro piłkarze z Gdańska wcześniej strzelili dwie, w odstępie niecałych trzech minut. To szósta porażka Arki wiosną i czwarta z rzędu.

- Kiedy straciliśmy gola, zespół przestał istnieć - załamuje ręce trener Chojnacki. - Ale nadzieja umiera ostatnia, przegraliśmy bitwę, ale nie wojnę.

Premier też kibicuje

Po w pełni zasłużonym zwycięstwie nad odwiecznym rywalem (drugim w tym sezonie, bo jesienią w Gdyni wygrała 1:0) Lechia opuściła miejsce barażowe, spychając na nie... Arkę.

- Przyjemnie wygrywa się derby, ale musimy myśleć tylko o kolejnym meczu. Jeszcze się nie utrzymaliśmy, już nie pamiętamy o zwycięstwie nad Arką - tonuje nastroje trener Tomasz Kafarski, który powoli zyskuje miano cudotwórcy. Pod jego wodzą Lechia wreszcie zaczęła grać tak, jak tego oczekują kibice.

A kibice - wbrew słowom Kafarskiego - nie zamierzają zapominać o zwycięstwie nad Arką. Po meczu setki biało-zielonych fanów wybrało się na gdańską starówkę, gdzie uświadamiali zagranicznym turystom, że: "W Trójmieście jest tylko Lechia!".

Dużo spokojniej zachowywał się najważniejszy kibic Lechii - Donald Tusk. Premier był na meczu po raz pierwszy, od kiedy stanął na czele rządu i przyniósł swojej ukochanej drużynie szczęście.

Najnowsze