Super Express: - Kto jest faworytem finału?
Cezary Kulesza: - Szanse rozkładają się po równo. Nie można nawet powiedzieć, że za którąś z drużyn przemawia historia. Wierzę, że w czwartek będziemy przynajmniej o jedną bramkę lepsi i po raz drugi zabierzemy puchar do domu.
- Słyszałem, że piłkarze Jagi za zdobycie Pucharu Polski mają obiecaną premię w wysokości miliona złotych na drużynę. To prawda?
- Byłoby nie w porządku wobec zawodników, gdybym upubliczniał nasze ustalenia. Zapewniam jednak, że nie będą narzekać.
- Jak pan scharakteryzuje trenera rywali Piotra Stokowca, który w sezonie 2013/2014 prowadził Jagiellonię? Za długo się wtedy u was nie napracował...
- Może trafił na zły moment, może miał do dyspozycji słabszych piłkarzy? W Lechii Piotrek udowadnia, że jest świetnym warsztatowcem. Bardzo dobrze poukładał zespół personalnie i przygotował fizycznie. Nie ma przypadku w tym, że gdańszczanie tak długo byli liderami ekstraklasy.
- Zwycięstwo w PP będzie oznaczać, że sezon został dla Jagi uratowany?
- Na pewno, bo otworzy nam drzwi do europejskich pucharów. Ale droga do Ligi Europy wiedzie nie tylko przez Stadion Narodowy w Warszawie. Jesteśmy na czwartym miejscu w lidze i musimy je utrzymać, a wtedy, nawet w przypadku niepowodzenia w pucharze, również zagramy na arenie międzynarodowej.
- Był moment w tym sezonie, że zastanawiał się pan nad zwolnieniem trenera Ireneusza Mamrota?
- Z ręką na sercu mówię, że posada naszego szkoleniowca ani przez chwilę nie była zagrożona.
- Jakie są największe atuty Jagiellonii i Lechii?
- O naszych zaletach nie będę opowiadał. Po co ułatwiać zadanie rywalowi? Co do Lechii, to mają bardzo mocne skrzydła. I Lukas Haraslin i Konrad Michalak potrafią szybkim zrywem uciec obrońcom, a potem dograć piłkę do napastników. Najbardziej obawiam się Słowaka, który napędza grę Lechii.
- Jaki będzie wynik w czwartek?
- Wygramy!
Nie przegap!
Finał Pucharu Polski
Jagiellonia Białystok – Lechia Gdańsk
czwartek, godz. 15.50, transmisja Polsat i Polsat Sport