Nie mieli pomysłu na obronę mistrza Polski
Lech w Norwegii nie zachwycił, wywiózł bezbramkowy remis. - Trzeba Lecha pochwalić za grę w obronie, bo Bodo/Glimt nie potrafiło skruszyć tego muru - powiedział Kamil Ryłka, trener bramkarzy FK Haugesund. - Mimo że w w drużynie wicemistrza Norwegii było wiele zmian, to nie odbiło się to jakości. Cechowała ich szybkość w grze, wymienność, każdy wiedział, co ma robić. Ale wyglądało to dobrze do pola karnego, zabrakło skuteczności i pomysłu na sforsowanie defensywy poznańskiej drużyny. Bardzo dobrze prezentował się lewy obrońca Adam Sorensen. Duńczyk był aktywny, ma niesamowity gaz - ocenił.
Vetlesen - wszędzie go pełno na boisku
Polski szkoleniowiec uważa, że w Poznaniu ekipa Bodo/Glimt zagra tak samo jak u siebie. Zwraca uwagę na gwiazdę drużyny. Do składu wrócił Hugo Vetlesen, kreatywny pomocnik. - Słabo w taku wypadł wypadł Faris Moumbagna, którego klub w ubiegłym sezonie spadł do drugiej ligi - przypomina. - Sobą nie był także Amahl Pellegrino, najlepszy strzelec ligi norweskiej. W Bodo/Glimst dużo zależy właśnie od jego poczynań. Jednak podczas okresu przygotowawczego nie grał, bo leczył uraz. Brak rytmu meczowego dało się zauważyć w meczu z Lechem. Myślę, że w rewanżu najbardziej wysuniętym napastnikiem będzie Runar Espejord, a nie Faris Moumbagna. Piłkarze wicemistrza Norwegii zagrają tak samo jak u siebie. Ten zespół nastawiony jest na ofensywę i ciągłe ataki. W dodatku do dyspozycji trenera będzie Hugo Vetlesen, którego w pierwszym spotkaniu zabrakło, bo pauzował za żółte kartki. Norweski pomocnik to duża tego wartość zespołu. Jest bramkostrzelny, ale także bardzo kreatywny. Trzeba na niego uważać, bo asystuje i po prostu wszędzie go pełno na boisku - charakteryzuje Norwega.
Szkoda patelni Filipa Marchwińskiego
Ryłka jest zdania, że sprawa awansu powinna rozstrzygnąć się w regulaminowym czasie. Liczy na promocję mistrzów Polski. - Bodo/Glimt to silny zespół, ale wciąż uważam, że Lech nie stoi w rewanżu na straconej pozycji - przekonuje. - Mam nadzieję, że przed własną widownią mistrz Polski dostanie skrzydeł, że kibice dodadzą mu energii i w efekcie zespół wyeliminuje Norwegów. Szkoda tej "patelni" jaką w pierwszym meczu miał Filip Marchwiński. Takie sytuacje po prostu trzeba wykorzystywać. Może tym razem ten obiecujący zawodnik wykaże się większą skutecznością. Awans Bodo/Glimt przyniesie też wymierne korzyści norweskiej piłce. Liga na razie jest sklasyfikowana na 14-15. miejscu. Ma szansę na awans w tym zestawieniu, co wiąże się z tym, że w kolejnych latach w europejskich pucharach występowałby jeszcze jeden zespół z Norwegii. Jest zatem o co grać. To także szansa dla mojego klubu - mówi Kamil Ryłka.