„Super Express”: - Przed startem rundy typował pan, że Lech sięgnie po tytuł. Dalej tak pan uważa?
Sebastian Mila: - Moja ocena się nie zmienia. Lech jest zespołem, który najbardziej podoba mi się ze wszystkich w lidze. Jest najbardziej poukładany, zorganizowany, jego gra się zazębia, nastawiony jest na ofensywę. To się po prostu przyjemnie i dobrze ogląda. Teraz najważniejsze pytanie: czy Kolejorz wytrzyma ciśnienie, bo meta jest już widoczna.
- Lech poradzi sobie na finiszu?
- Myślę, że nie powinien tej szansy wypuścić z rąk. Ale doceniam konkurentów: Pogoń czy Raków też grają bardzo dobrze. Idą łeb, w łeb. W ogóle ekipa z Częstochowy ma umiejętność wygrywania ważnych meczów. Mam wrażenie, że podopieczni trenera Marka Papszuna nie pękają, a to pokazuje, że walka o tytuł będzie zacięta do samego końca. Nie sądzę, aby ktoś odskoczył i świętował wcześniej.
- Po jesieni wydawało się, że Lech odskoczy konkurentom, ale jednak Pogoń i Raków zdołały odrobić straty. Zaskoczyło to pana?
- Nie, bo w trakcie sezonu każdy przechodzi małe turbulencje. Wszystko zależy od tego, jak szybko się z nimi upora. U jednego trwa to kolejkę, u innego dwie, albo dłużej jak to było jesienią w Legii. Każdy z tych zespołów miał już takie fazy.
Wszyscy zwracają na to uwagę, ale Ariel Mosór się tym nie przejmuje. „To nie jest moim problemem”
- Bohaterem Lecha był ostatnio Dawid Kownacki, który przesądził o wygranej z Wisłą Płock.
- Zżerała mnie ciekawość, jak sobie poradzi po powrocie do Polski. Znam jego umiejętności, cenię jako piłkarza. Jednak zawsze jest ten znak zapytania w przypadku gracza, który nie grał dłuższy okres i miał problemy z urazami. Zastanawiałem się, jak trener Maciej Skorża będzie chciał z niego skorzystać, mając tak mocną kadrę. Duży plus dla Kownackiego za mecz z Wisłą Płock. W decydującym momencie sezonu wypełnił lukę po Mikaelu Ishaku. Szanuję takich piłkarzy, bo liczy się tu i teraz. To dzięki niemu Lech cieszył się z trzech punktów i zrobił ważny krok w walce o tytuł.
- W środę Pogoń gra u siebie z Rakowem. To będzie kluczowe starcie w rywalizacji o tytuł?
- W przypadku wygranej jeden z zespołów odskoczy i zyska komfort. Raków jest systematyczny. W decydujących momentach jego piłkarze świetnie radzą sobie z presją. Może nie zagrają tak spektakularnie jak Lech czy Pogoń, ale po końcowym gwizdku zapiszą na swoim koncie komplet punktów. Tak jak z Termaliką, gdy wybronili to co było konieczne, a potem zadali ciosy. Tak właśnie robią najlepsze zespoły. Pogoń gra kreatywnie, też miło się ją ogląda. Trener Kosta Runjaic ma w kadrze wielu piłkarzy, którzy czekają na szansę. Może sobie nimi rotować. W Białymstoku Pogoń przegrywała, ale zdołała odwrócić przebieg meczu. Widać, że ta drużyna okrzepła. Błyszczy Kamil Grosicki. Widać po nim ogromne doświadczenie.
Anglicy przypomnieli piękne wideo z Grosickim. Pamiętają mu to do dziś
- To jak będzie wyglądało podium na konie sezonu?
- Pierwszy Lech, potem Pogoń i Raków. Tak to widzę, ale jak będzie inaczej to też nie będę zaskoczony.
- Ivi Lopez z Rakowa z 16 golami wysunął się na czoło wyścigu o snajperskie berło. To Hiszpan założy koronę króla strzelców?
- Bardzo doceniam to, co już zrobił. Bo to piłkarz, który rozgrywa, kreuje, a przy okazji jeszcze jest skuteczny. A przecież to nie jest napastnik, więc ma trudniej. Hiszpan zawsze jest tam, gdzie powinien. Gdy zostanie królem to zyska u mnie podwójny szacunek.