Żurkowski wypromował się w Górniku Zabrze. Od trzech występuje we Włoszech. W Serie A debiutował w Fiorentinie, ale w tym klubie nie mógł się przebić i został wypożyczony do Empoli. to w tym klubie się rozwinął. Najpierw awansował z nim do Serie A, a ubiegłym sezonie utrzymał się we włoskiej elicie. Jednak przed startem tego sezonu upomniała się o niego Fiorenitna, gdzie nie zawsze może liczyć na regularną grę. Tak polskiego pomocnika zapamiętał trener Pasquale Marino, który pracował z nim w Empoli. - Żurkowski ma zdrowie do biegania, jest silny, ale także posiada niezłe umiejętności techniczne. Myślę, że może dużo dać drużynie - tak mówi o nim włoski szkoleniowiec.
"Super Express": - Jak wspomina pan Szymona Żurkowskiego, z którym miał pan okazję pracować w Empoli?
Pasquale Marino: - Można powiedzieć, że trafiliśmy do klubu z Toskanii w tym samym czasie. On został wypożyczony z Fiorentiny, a ja rozpoczynałem w tym czasie pracę w tym zespole. Na początku Szymon miał pewne problemy związane z przygotowaniem fizycznym. Musiał się wzmocnić. Był bardzo sumienny, ciężko pracował i to przyniosło efekty, ponieważ w kolejnych miesiącach był bardzo ważną postacią w Empoli, z którym najpierw awansował, a później utrzymał się w Serie A. To klasyczny środkowy pomocnik, który może grać zarówno w ofensywie jak i defensywie. Ma zdrowie do biegania, jest silny, ale także posiada niezłe umiejętności techniczne. Myślę, że może dużo dać drużynie.
- Czy Żurkowski może jeszcze się rozwinąć?
- Oczywiście, że tak. Szymon jednak musi grać regularnie. Tylko w taki sposób będzie rozwijał swoje umiejętności, a jak udowodnił w barwach Empoli może sporo zaoferować.
- Gdzie widzi pan najmocniejsze strony Polaka
- On dużo widzi na boisku, czasami potrafi podjąć nieszablonową decyzję na boisku, która finalnie okazuje się bardzo trafna. Na pewno jest mocny fizycznie, trudno odebrać mu piłkę. Potrafi ją rozegrać. W Empoli odnalazł się pośród silnej konkurencji, gdzie w środkowej strefie boiska musiał rywalizować m.in. z Bandinellim, czy Marinem i pomimo ich obecności potrafił się tam odnaleźć i wywalczyć miejsce w składzie. Dokładnie tego samego życzę mu w Fiorentinie.
- Czy będąc rezerwowym w Fiorentinie można dobrze przygotować się do mistrzostw świata?
- Myślę, że da się to zrobić, ale bez rytmu meczowego, regularnych występów na pewno będzie to trudniejsze. Im więcej minut na boisku, tym więcej pewności siebie, automatyzmów, które później na tak dużym turnieju jak mistrzostwa świata odgrywają kluczową rolę. Wszyscy wiemy, że w tym sezonie Żurkowski rozegrał zaledwie kilkadziesiąt minut w Fiorentinie. Być może w najbliższym czasie trener Italiano mocniej na niego postawi, ponieważ zespół z Florencji czeka rywalizacja zarówno w Serie A jak i Lidze Konferencji, gdzie „Viola” na razie zupełnie zawodzi.
- To szansa dla niego?
- Niezależnie od tego jak wygląda jego sytuacja w drużynie Szymon musi ciężko pracować na treningach. On zawsze bazował na przygotowaniu fizycznym, ale nawet najlepszy trening nie zamieni meczu o stawkę. Szkoda, że tak duży potencjał na razie przesiaduje na ławce rezerwowych, ponieważ Żurkowskiego stać na to, aby był kluczową postacią w drużynie z Florencji.
- Trochę to przypomina sytuację Jakuba Błaszczykowskiego, który w sezonie 2015/16 był rezerwowym w Fiorentinie, grał rzadko, a na EURO 2016 był jednym z liderów drużyny, która przegrała awans do strefy medalowej rzutami karnymi. Żurkowski pójdzie w jego ślady na mundialu?
- Dlatego nie skreślałbym Żurkowskiego. Wiele zależy od jego podejścia do bieżącej sytuacji. Błaszczykowski też częściej siedział na ławce, był wpuszczany w drugich połowach, ale dużo pracował indywidualnie chcąc jak najlepiej przygotować się do samego turnieju. Raz jeszcze powtórzę, jestem wielkim fanem jego talentu i wiem, ile może dać drużynie. Być może jest to kwestia pewnego przyzwyczajenia.
- Na mundialu Polacy trafili w grupie na rywali prezentujących techniczną piłkę. Argentyna, Meksyk, Arabia Saudyjska to zespoły, które częściej operują piłką. Jak na ich tle widziałby pan Żurkowskiego?
- Dobrze odnalazłby się na tle takich rywali. W ubiegłym sezonie bardzo dobrze radził sobie właśnie na tle najlepszych drużyn w Serie A. Oczywiście Argentyna i Meksyk dominują na swoich kontynentach, Argentyńczycy będą z pewnością jednym z faworytów do końcowego triumfu, jednak w rywalizacji z nimi łatwiej się wykazać. Najważniejsze, aby być odpowiednio nastawionym i nie przegrać tego meczu jeszcze przed pierwszym gwizdkiem.