Ten stadion dodaje mi skrzydeł

2009-09-05 8:00

Kuba Błaszczykowski (24 l.) na Stadionie Śląskim zagrał do tej pory trzy mecze i za każdym razem Polska zgarniała trzy punkty. Tak było z Portugalią (2:1), Belgią (2:0) i Czechami (2:1). Zwłaszcza to ostatnie spotkanie było popisem naszego pomocnika - piękna asysta i cudowny gol. Kuba, liczymy dziś na powtórkę!

„Super Express”: - Doszliście już do siebie po dramacie Marcina Wasilewskiego? Byłoby super gdybyście wygrali i zadedykowali mu te trzy punkty.

Jakub Błaszczykowski: - Ja z szoku jeszcze nie wyszedłem. Wciąż nie potrafię zrozumieć jak mogło do czegoś takiego dojść. Jestem zniesmaczony zachowaniem tego brutala i Standardu Liege. Ten piłkarz dostał niecałe 3 miesiące dyskwalifikacji, a jeszcze ma czelność się odwoływać, w czym mocno wspiera go klub. Dla mnie to skandal, żenada! Gdybym był na miejscu tej komisji dyscyplinarnej, to za coś takiego jeszcze więcej bym mu tej kary dołożył. Na video widać wyraźnie, że zagranie było celowe. Jemu futbol pomylił się z kickboxingiem.

- Da się załatać dziurę po Wasilewskim?

- Ciężko będzie, bo to jeden z naszych liderów. Na boisku nikomu nie odpuści, ale poza nim dbał bardzo o atmosferę w kadrze. Jak trzeba było to opieprzył, albo zmotywował, ale wiedział też kiedy się pośmiać. Będzie nam go brakowało i na boisku, i w szatni.

- Nie ma "Wasyla", ale od niedawna jest w kadrze Ludovic Obraniak. Wszyscy mają nadzieję, że to będą „zabójcze polskie skrzydła” – na prawej stronie ty, a na lewej Ludo.

- Ludovic już w pierwszym meczu pokazał, że będziemy mieli z niego duży pożytek. Poza boiskiem też wszystko jest w porządku. Obraniak to bardzo fajny chłopak. Myślę, że dobrze się wśród nas czuje, przyjęliśmy go ciepło, pokazaliśmy, że jest jednym z nas.  

- Dla ciebie chyba dobrze, że gramy na Śląskim, bo tu nigdy nie przegrywasz...

- Na tym stadionie świetnie się czuję, wychowałem się przecież ledwie kilkadziesiąt kilometrów stąd. Na każdym meczu mogę liczyć na wsparcie i rodziny, i przyjaciół, fajnie mieć świadomość, że tak wiele bliskich ci osób trzyma kciuki. A co do meczu... Kibice pewnie pamiętają w jakich okolicznościach przegraliśmy w Belfaście. Na tak fatalnej murawie praktycznie nie dało się grać w piłkę, ale na szczęście na Śląskim wygląda to zupełnie inaczej. To mocno zwiększa nasze szanse.  Mamy ogromną ochotę pokazać i Irlandczykom, i wszystkim, że tamten mecz to był tylko wypadek przy pracy.

- Zostały nam cztery mecze w eliminacjach i nie możemy przegrać żadnego. Wierzysz, że z nożem na gardle uda nam się cztery razy super zagrać?

- A dlaczego mam nie wierzyć? Już nieraz udowodniliśmy, że w trudnych momentach dajemy sobie radę. Ja się cieszę, że jestem w formie i będę mógł pomóc zespołowi. Przepracowałem cały okres przygotowawczy bez niemiłych niespodzianek, a to musi zaprocentować. Zagrałem w Bundeslidze we wszystkich czterech meczach, czuję się dobrze, a takie starcia jak dziś to już mnie nie stresują, a bardziej mobilizują. Kiedyś człowiek bardziej się denerwował, ale jak się przejdzie taki „chrzest” jak występy w Borussii, to czego tu się bać? Na każdy mecz w Dortmundzie przychodzi 75 tysięcy ludzi, a na Śląskim będzie ponad 40 tysięcy i to wspaniale nas dopingujących. To są idealne warunki, żeby znów zagrać tu dobry mecz.

- W jakim nastroju przyjechałeś na kadrę? Początek sezonu Borussia miała dość kiepski...

- No tak, po czterech kolejkach jesteśmy na 12. miejscu. Zwycięstwo, dwa remisy, porażka, ale to dopiero początek. Łatwo nie było, bo graliśmy przeciw dwóm strasznie mocnym drużynom: Hamburgowi i Stuttgartowi. W sumie uważam jednak, że pod względem sportowym Borussia jest lepsza niż rok temu. Mój plan jest prosty: z Dortmundem przebić się do pucharów, a z kadrą na finały mistrzostw świata. Reprezentacji dużo dał ostatni sparing z Grecją. To nie jest tak, że ja do dzisiaj żyję tamtym meczem, ale dobrze mieć z tyłu głowy świadomość, że stać ten zespół na efektowną wygraną.

Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze