Carlitos, Legia Warszawa

i

Autor: Cyfra Sport Carlitos to jedna z największych gwiazd warszawskiej Legii

Legia Warszawa - Wisła Płock 1:4. To nie Legia, to jacyś przebierańcy! albo Kabaracierze [PODSUMOWANIE]

2018-08-26 18:09

Dziadostwo, wstyd i kompromitacja. Tylko tak można określić postawę piłkarzy (?) Legii w meczu z Wisłą Płock (1:4). Kopacze z Łazienkowskiej odstawili tak żenujący kabaret, że nikomu nie było do śmiechu. Po drużynie, która w czerwcu świętowała mistrzostwo Polski, zostały koszulki i grupa zakompleksionych ludzi, którzy na boisku boją się własnego cienia.

- Mam pomysł na pokonanie Wisły – zapewniał na przedmeczowej konferencji trener Legii Ricardo Sa Pinto (46 l.). Albo Portugalczyk jest niepoprawnym optymistą, albo kompletnie nie ma rozeznania co do wartości swojego zespołu, bo okrutnie się pomylił. Mistrzowie Polski w pierwszej połowie nie grali tylko człapali po boisku. Gospodarze nie oddali żadnego celnego strzału na bramkę Thomasa Dahne. Już po kwadransie gry, do zmiany nadawało się pół drużyny.

- „Jak tak dalej grać będziecie, to wy z ligi tej spadniecie” i „Po co wygracie jak wy ambicji nie macie”- szydzili kibice.

Wisła, która jeszcze nie zwyciężyła w lidze , nie mogła trafić lepiej żeby się przełamać. Goście od początku grali wysokim pressingiem i po przechwycie piłki, szybkimi podaniami uruchamiali Georgi Merebaszwiliego i Ricardinho. W 11. minucie właśnie Gruzin zakręcił Astizem i podał do Brazylijczyka, a ten z bliska trafił do siatki.

Pięć minut przed przerwą drugiego gola dla Wisły przepięknym strzałem z rzutu wolnego z ponad 20 metrów zdobył były gracz Legii Dominik Furman. Swego czasu niechciany przy Łazienkowskiej, dziś „Furmi” byłby w ekipie Sa Pinto profesorem.

Wydawało się, że w szatni gospodarzy dojdzie do trzęsienia ziemi i po przerwie warszawianie rzucą się do gardeł rywalom. Rzucili się, ale z rozpaczy na kolana, po tym jak trzeciego gola dla „Nafciarzy” zdobył Ricardinho.

Czarę żenady przelał Astiz, który w 61. minucie dostał drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę, bo nie mogąc nadążyć za rywalem, powalił go na ziemię. Dno dna.

Od tego momentu trybuny skandowały już tylko: - Dość pośmiewiska, wyp,,, z boiska, a czwartego gola dla Płocka strzelił z karnego Varela.

Na otarcie łez honorowego gola strzelił Carlitos.

Najnowsze