Niels Frederiksen

i

Autor: Art Service/Super Express Niels Frederiksen nie mógł uwierzyć w to, co widzi z ławki...

Niespodzianka piątkowa

Trener Lecha nie mógł uwierzyć w mizerię swych podopiecznych. Potknięcie lidera w Gliwicach

2024-11-29 22:27

Pięć i pół roku temu Piast po raz ostatni wygrał w Gliwicach ligowe spotkanie z Kolejorzem. Było to jednak zwycięstwo pamiętne i historyczne: dawało niebiesko-czerwonym tytuł mistrzowski! Optymistów wietrzących powtórzenie tamtego rezultatu można było pewnie w piątek policzyć przy Okrzei ma palcach jednej ręki. Gospodarze feralnej passy nie przełamali, ale występu przeciwko liderowi nie muszą się wstydzić. Wręcz przeciwnie: powinni żałować straconej okazji do zaksięgowania trzech punktów!

Już pierwsza połowa potwierdziła, że Kolejorz - łatwo ogrywający możnych ligi (5:0 z Jagiellonią, 5:2 z Legią) – z drużynami notowanymi dużo niżej ma spore problemy, być może z… odpowiednią koncentracją i motywacją. Tej ostatniej natomiast nie brakowało gospodarzom.

- Dziś jesteśmy drużyną - myślę, iż jedną z nielicznych w kraju - wobec której nie istnieją żadne zaległości finansowe. To jest sytuacja, która do niedawna była nie do wyobrażenia – niespodziewanie zauważał na konferencji przedmeczowej w czwartek trener Aleksandar Vuković. Zaległe przelewy najwyraźniej w sposób istotny zdopingowały jego podopiecznych!

A przecież Vuković miał ogromne problemy z zestawieniem wyjściowego składu. Wydarzenia z końcówki meczu z Górnikiem – a więc kontuzja Damiana Kądziora będąca wynikiem ataku Lukasa Podolskiego oraz czerwona kartka dla Jakuba Czerwińskiego – oznaczały nieobecność tych dwóch graczy na murawie.

Jakub Czerwiński obwołany legendą

Inna rzecz, że ten drugi – na co dzień kapitan Piasta – doczekał się uznania ze strony gliwickiego „młyna”. „Swoją postawą w naszych oczach zyskałeś. Tak powstaje legenda klubu, którą ty już się stałeś” – napisali kibice na transparencie wywieszonym na płocie oddzielającym murawę od trybun.

Czerwiński przed przerwą z satysfakcją oglądał zapewne grę nie tylko iberyjskiego duetu (Miguel Nobrega – Miguel Munoz) na środku piastowskiej defensywy, ale również ofensywne poczynania kolegów. To oni bliżsi byli objęcia prowadzenia, a Bartosz Mrozek miał nadspodziewanie dużo pracy. Bronił groźne strzały Miłosza Szczepańskiego i Fabiana Piaseckiego, a stracha napędzić mu też mogło uderzenie Jakuba Lewickiego po kontrze, w której Piast miał przewagę „3 na 1”.

Jeden celny strzał przez 90 minut! Trener Lecha nie mógł uwierzyć w tę mizerię

Szokująca statystyka po 1. połowie – okrągłe „zero” po stronie lidera tabeli nie tylko w rubryce „strzały celne”, ale też „strzały” w ogóle – być może i skończyła się burzą w szatni Lecha w przerwie, ale wielkiej zmiany w sposobie gry gości nie było widać. Pierwszą składną akcję (w 64. minucie!) zmontował duet Portugalczyków Afonso Sousa – Joel Perreira. Strzał tego drugiego – obrońcy przecież… - František Plach obronił nogami.

Kompletnie niewidoczny był z kolei szwedzki duet Mikael Ishak-Patrik Walemark, w wielu wcześniejszych meczach rozstrzygający je na korzyść Kolejorza. Innych atutów ofensywnych zaś poznaniacy w piątkowy wieczór nie mieli. I nijak nie można było odnaleźć w grze gości przedmeczowych zapowiedzi Radosława Murawskiego. Bezbramkowy remis przez poznańskich kibiców został w mediach społecznościowych skomentowany jednoznacznie...

Piast Gliwice – Lech Poznań 0:0

Sędziował: Wojciech Myć. Widzów: 5324.

Piast: Plach – Pyrka, Munoz, Nobrega, Huk Ż – Szczepański (69. Katsantonis), Tomasiewicz Ż (79. Karbowy Ż), Kostadinov, Chrapek Ż (58. Jorge Felix), Lewicki (79. Drapiński) - Piasecki Ż (58. Rosołek)

Lech: Mrozek – Pereira, Salamon Ż, Milić Ż, Gurgul – Murawski, Kozubal Ż (64. Jagiełło), Sousa (77. Szymczak) – Golizadeh (46. Fiabema), Ishak, Walemark (77. Hotić)

Sonda
Czy wierzysz w to, że Lech Poznań jest w stanie zdobyć mistrzostwo Polski?
Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze