Super Express: Wygrana z Wartą był trzecią z rzędu. Wróciła ta Lechia z początku pana pracy w Gdańsku?
Tomasz Kaczmarek: Już na treningach w marcu widziałem i mówiłem, że forma zespołu idzie do góry i razem z tym przyjdą wyniki. Przyszły w ważnym momencie, bo walczymy o 4 miejsce. Chcemy to wspólnie osiągnąć i wszystko jest w naszych rękach.
- A skąd kryzys na początku tej rundy i cztery porażki?
- Nie byliśmy w kryzysie. Między grudniem a marcem mieliśmy trudny terminarz i kilka problemów na wyjazdach. Ludzie szybko zapomnieli, że Lechia poprzedni sezon skończyła na 7. miejscu, a droga by wrócić do czołówki ligi jest naprawdę wymagająca. Drużyny nie można zbudować w dwa miesiące, ale rozumiem, że wiele osób się na tym nie zna.
- W Lechii dostał pan czas i komfort pracy?
- Żaden trener na świecie nie ma spokoju pracy. Nasza praca jest dynamiczna i nasza sytuacja zawsze może się drastycznie zmienić w ciągu 10 dni. Moją pracę wykonuję na moim najwyższym poziomie niezależnie od tego w jakim momencie jesteśmy. Odłączam się od zewnętrznych oczekiwań, bo nie wpływa to dobrze na pracę.
Prezes PZPN Cezary Kulesza nie nadawał się do tego po uroczystości w USA. Jest wideo! Czarne okulary
- Flavio po jednym z meczów zarzucił panu, że drużyna jest źle przygotowana pod względem fizycznym...
- Na temat sytuacji z Flavio już wszystko powiedziałem i nie wracam do tego. Wszystko jest wyjaśnione i uregulowane. Nie było go w kadrze na jeden mecz ligowy i towarzyski z Szachtarem. Kontynuujemy wspólną pracę i drogę. Wszystkie decyzje podejmiemy wewnątrz klubu i ogłosimy we właściwym momencie.
- Po meczu z Szachtarem, powiedział pan, że zespół rywala i jego trener pomógł przećwiczyć wam pewną taktykę. Co konkretnie?
- Szachtar ma niepowtarzalny styl gry, może nawet najlepszy atak pozycyjny w Europie, jeśli chodzi o pomysł, choć chwilowo brakuje im kilku wykonawców. To co robił robił trener Roberto De Zerbi prowadząc włoskie Sassuolo, gdy drużyna potrafiła zdominować w Serie A takie zespoły jak Inter, Juventus, sprawiło, że stał się dla mnie niesamowitą inspiracją. W ostatnich trzech latach obejrzałem chyba ze 100 meczów tego zespołu. Pomysły i warsztat tego trenera jest taki, że mógłby jutro prowadzić Barcelonę czy Manchester City. Mecz z Szachtarem dał nam możliwość zagrania w innym ustawieniu formacji. Utwierdziłem się, że zespół ustawiony w rombie funkcjonuje dobrze. Tak zagraliśmy w meczu z Górnikiem Zabrze i przełamaliśmy wyjazdową niemoc.
- Czym wyróżnia się gra drużyny De Zorbiego?
- Obejrzałem jeden mecz, chyba przeciwko Juventusowi i byłem w szoku, jak taka "mała" drużyna była w stanie zdominować tak wielką. A, że gra tam Kaan Aichan, którego poznałem będąc na stażu w Fortunie Dusseldorf, to po przeczytaniu wywiadu z nim jeszcze bardziej zaciekawiło mnie Sassuolo. Mówił o niesamowitych metodach treningowych trenera De Zerbiego, co jeszcze bardziej zwróciło moją uwagę i zacząłem się w to wgłębiać.
Ważna decyzja dla ukraińskiej piłki. To pierwszy raz w historii, wszystko przez wojnę z Rosją
- Czyli Lechia ma grać jak drużyny De Zerbiego?
- Absolutnie nie, bo taka gra musi być dopasowana do zawodników, których mam. Ale niektóre elementy pracy De Zerbiego są inspiracją i otwierają oczy. Ale jeśli wziąć pod uwagę naszą grę w I połowie z Wartą, to widać, że każda piłka była grana po ziemi, od nogi do nogi. Pod względem piłkarskim była na bardzo wysokim poziomie, a do tego pomaga nam, że murawy boisk są coraz lepsze i możemy dużo więcej pracy treningowej przełożyć na mecz. Na razie nie jesteśmy w stanie utrzymać naszego technicznego poziomu przez 90 minut, ale cały czas nad tym pracujemy. Wiem, że przyjdzie moment, w którym będziemy grali tak przez cały mecz. Drużyny De Zerbiego wyróżniają się tym, że rozpoczynając grę od własnej bramki mają w swoim polu karnym siedmiu zawodników, podczas gdy inne tylko dwóch. Wychodzą małą grą ze swojego pola karnego. Drużyna potrafi cały trening odbywać na podwójnym polu karnym grając 11 na 11, wszystko grać po ziemi na dwa kontakty. Czyli są najwyższe wymogi co do techniki i szybkiego myślenia.
- Wrócę do pana poprzedniego miejsca pracy czyli Pogoni Szczecin, z której po sezonie odejdzie Kosta Runjaic. Czy pracując w Pogoni był pan przymierzany do jego następcy?
- Wiele osób zadawało mi to to pytanie, ale nigdy takich rozmów nie było. Ale nigdy też nie było tematu, ze Kosta odejdzie z klubu, jednak każda podróż się kiedyś kończy. Myślę, że to co Kosta Runjaic i Pogoń osiągnęli razem było niesamowite, a decyzja o odejściu jest szansą dla niego, ale i dla Pogoni, żeby się rozwijać dalej w dobrym kierunku.
Kolejna wielka impreza piłkarska w Polsce?! Czterech chętnych do roli gospodarza