Korona w końcówce pierwszej połowy była takim bokserem
- Przed meczem ciężko było odgadnąć czy Korona zagra czterema czy pięcioma obrońcami - przyznał Kamil Kiereś, cytowany przez PAP. - Przygotowani byliśmy na dwa warianty gry rywala. Jednak przez pierwsze kilkanaście minut musieliśmy zacząć łapać rytm. Po jednym ze stałych fragmentów gry dla nas zostaliśmy skontrowani i straciliśmy bramkę. Istotnym momentem tego meczu była druga bramka dla Korony. Zgubiliśmy piłkę i było 0:2. To był bardzo trudny moment dla zespołu. Pozytywne jest to, że wówczas nie zaczęliśmy grać nerwowo, nie szukaliśmy na przykład długich podań. Prezentowaliśmy atak pozycyjny, zdobyliśmy bramkę i wróciliśmy do gry. Moim zdaniem mogliśmy nawet prowadzić do przerwy 3:2. Korona w końcówce pierwszej połowy była takim bokserem, który jest w narożniku, punktowany. Jednak kielczanie wytrzymali, kilka razy dobrze zachował się ich bramkarz - stwierdził.
Aleksandar Vuković o wygranej z Widzewem. Trener Piasta zwrócił uwagę na te aspekty
Stali zabrakło czasu, aby wyrównać
- Po przerwie wyszli na boisku z nowymi siłami. Na pewno drużynie nie można odmówić chęci do gry, zaangażowania. Trudno mi ocenić sytuację na 1:3 - stwierdził i dodał: - Mam także uwagi do pracy sędziów. Na przykład Marco Emhann dostał żółtą kartkę na początku spotkania. Potem zawodnikowi trudniej się gra mając ją na swoim koncie. Do końca walczyliśmy, aby zdobyć kolejną bramkę. Udało nam się to, ale zabrakło nam czasu, aby wyrównać - ocenił.
Stal pękła w Mielcu. Bezcenne zwycięstwo i trzy punkty Korony [WIDEO]