Do klubu z Wielkopolski Hamalainen trafił wiosną 2013 roku. Jesienią był bez wątpienia jednym z wyróżniających się graczy poznańskiej "Lokomotywy".
- Facet, który strzelił w rundzie osiem goli, z czego siedem jako pierwszych, to olbrzymia wartość dla każdej drużyny - podkreśla Juskowiak. - Ile znaczy dla zespołu, najlepiej widać było w meczach, których Fin nie mógł zagrać. Odnosiłem wrażenie, że bez niego Lechowi... brakowało mocy. Wiemy, jakie problemy "Kolejorz" ma z napastnikami. Choć Hamalainen nim nie jest, to tę lukę w ataku próbował wypełnić. Strach pomyśleć, co by było z zespołem, gdyby nie jego skuteczność.
Fin z Poznaniem pożegnał się bramką
Czy w Lechu jest piłkarz, który mógłby zastąpić Hamalainena?
- Jeśli poznański zespół nie znajdzie napastnika i zastępcy Fina, to będzie miał duży problem ze zdobywaniem punktów - przestrzega były król strzelców Ekstraklasy. - Predyspozycje do gry na środku ataku ma młody Kownacki. Musi jednak ustabilizować formę. Możliwości, jak na polską ligę, ma duże. Jest szybki, dobry technicznie, ale musi być bardziej pazerny na gole.
Lech ma ostatnio znakomitą serię: zanotował sześć wygranych z rzędu, a w pięciu nie stracił bramki. Warto kontynuować passę w starciu z Piastem, bo władze klubu zapowiedziały, że w przypadku utrzymania 5. miejsca na koniec roku, wypłacą piłkarzom zamrożone na początku sezonu premie.
- Lech jest wyrachowany, przyczajony, ale to celowe postępowanie, bo przynosi punkty - analizuje Juskowiak. - Czy z Piastem Hamalainen pożegna się golem? Jest to możliwe, bo to mecz, w którym okazji nie będzie brakowało. Piast u siebie gra ofensywnie, idzie na wymianę ciosów. Mam przeczucie, że może paść dużo bramek - zapowiada.