Robak już dwa razy był królem strzelców Ekstraklasy (jako gracz Pogoni Szczecin i Lecha Poznań), a teraz ma szansę na trzecią koronę, bo szybko pnie się w górę klasyfikacji strzelców i zajmuje już czwarte miejsce. Od osoby będącej bardzo blisko Śląska wiemy, że były gracz Lecha zapewnił sobie we Wrocławiu dobre warunki finansowe: 180 tys. euro netto rocznego kontraktu, co daje ponad 60 tys. zł miesięcznie. Na tym jednak nie koniec. Jeśli Robak zdobędzie koronę króla strzelców, to zainkasuje 130 tys. zł dodatkowej premii.
Wpisywanie takich bonusów do kontraktów napastników się zdarza, ale nie zawsze i nie wszędzie. Marco Paixao na przykład, który rok temu został królem strzelców właśnie ex aequo z Robakiem i teraz też walczy o to trofeum, nie ma w umowie z Lechią bonusu za króla strzelców. Ale ma inne zapisy, które sprawiają, że jego pensja (250 tys. euro netto) może podskoczyć do ponad 300 tys. za sezon.
Wracając do Robaka - napastnik Śląska, jeśli utrzyma skuteczność, jeszcze w tym sezonie wejdzie do Klubu 100 zrzeszającego piłkarzy, którzy zdobyli w Ekstraklasie co najmniej 100 goli. W tym momencie Robak ma już 89 trafień. A skoro o motywacji mowa, to napastnikowi Śląska na pewno jej nie zabraknie w najbliższym meczu. I wcale nie chodzi o pieniądze. Wrocławianie podejmą bowiem Lecha Poznań, a to właśnie z tego klubu, po ostrym konflikcie z trenerem Nenadem Bjelicą, odszedł do Śląska Robak. I ma teraz Chorwatowi coś do udowodnienia.