- Graliśmy na siebie: ja na lewej obronie, „Domino” na prawej pomocy. Ale... chyba nie było żadnej okazji do bezpośredniego starcia – przypomina sobie młodszy z braci, a starszy potwierdzająco kiwa głową. W ten sposób nastąpił swoisty rewanż za liczne podwórkowe potyczki, toczone w przydomowym ogrodzie w Węgorzewie. - Wtedy przegrywałem większość takich meczów – przyznawał Patryk w rozmowie z „Super Expressem”. Nie ma w tym nic nadzwyczajnego – w końcu był młodszy o dwa lata od brata.
- Ale chyba także bardziej „zawzięty” do piłki – Dominik odpowiada komplementem na komplement. Być może to zasadne spostrzeżenie: w końcu to młodszy z braci ma już w swym CV nie tylko dwa tytuły wicemistrza Polski i dwukrotny triumf w krajowym pucharze, ale także powołanie do drużyny narodowej Czesława Michniewicza. - Ma powtarzalność w swej grze. A ja to raczej wolałem fajerwerki... - uśmiecha się starszy z braci. Z tymi fajerwerkami to nie przesada. - „Domino” już w trampkarzach robił takie sztuczki, że „ŁAŁ” - wspomina młodszy. - Znajdował sobie jakiś „numer” na You Tube i ćwiczył tak długo, aż się go nauczył. Zazdrościłem mu tych umiejętności.
- Fakt, fascynował mnie piłkarski freestyle. Czasem nawet chciałem wcielać w życie niektóre takie zagrania w trakcie meczów, póki nie zrozumiałem, że może i fajnie wyglądają, ale raczej nie przynoszą konkretnego efektu – przyznaje Dominik.
„Wilk” i „Diabeł” w jednym stali domu
Co jeszcze różni braterski duet? Piłkarskie fascynacje. Dla młodszego zawsze wyznacznikiem jakości była Serie A, w niej zaś – „Wilki” z Rzymu. Starszy z kolei bezwarunkową miłością kochał „Czerwone Diabły” z Old Trafford. - W podwórkowych meczach zawsze byłem Ryanem Giggsem, koszulkę z jego nazwiskiem miałem – podkreśla Dominik. Z Patryka wychodziła wtedy braterska przekora. - W każdym meczu Manchesteru United głośno kibicowałem więc jego rywalom – mówi.
Ta przekora i rywalizacja skończyła się w momencie, gdy w połowie ubiegłej dekady rozeszły się ich drogi piłkarskie. - „Face to face” widzimy się właściwie tylko dwa razy w roku, w domu rodzinnym: w okresie krótkich letnich urlopów oraz w czasie Świąt Bożego Narodzenia – tłumaczy Patryk. I choć nie pamięta tytułu, jest pewien, że od brata podczas ubiegłorocznych świąt dostał książkę. - Mama jest bibliotekarką, więc zawsze ceniliśmy książki. A najbardziej... komiksy – dodaje. - Zaczytywaliśmy się zwłaszcza serią „Tytus, Romek i A'Tomek”.
Brat przeciw bratu, Widzew zagra z Rakowem
W niedzielne popołudnie w Łodzi czytanie znów będzie w cenie. Konkretnie: czytanie gry. Rywalizacji Patryka i Dominika (i ich zespołów) w tej trudnej sztuce przyglądać się będzie 16 tysięcy widzów na trybunach łódzkiego stadionu. Wśród nich – także rodzice obu piłkarzy, wujkowie, kuzyni. Nie będzie natomiast najstarszego z czworga braci, Marcina, który poświęcił się przed laty kajakarstwu i sięgał nawet po medale MP juniorów. - „No bo któremu z was miałbym kibicować?” - zapytał mnie, wyjaśniając przyczynę swej zapowiedzianej nieobecności. W sumie go rozumiem... – uśmiecha się Dominik.
Początek meczu Widzew – Raków w ramach 11. kolejki PKO BP Ekstraklasy w niedzielę o godz. 17.30. Transmisja w Canal+ Premium.