- Można powiedzieć, że masz wejście smoka w barwach Legii: pięć meczów, trzy gole, trzy asysty. Czego chcieć więcej?
Paweł Wszołek (pomocnik Legii Warszawa): - Zawsze mówię, że najważniejsze jest to, że wygrywamy. Na pewno to zasługa całej drużyny. Cieszę się, że mogłem w tych meczach dorzucić jakąś cegiełkę od siebie i pomóc drużynie. Cieszę się z tego bardzo. Szacunek dla całego zespołu.
- Ale widać, że Legia zyskała na jakości, kiedy zacząłeś „hasać” na prawej stronie.
- Nie mnie to oceniać. Zawsze wychodzę na boisko z założeniem, aby dać z siebie wszystko. Tak jak powiedziałem wcześniej: chcę pomóc drużynie i grać jak najlepiej, aby zespół miał z tego korzyść. Cieszę się, że w ostatnich meczach to wychodzi. Oby jak najwięcej było takich występów.
- Wygraliście z Górnikiem 5:1, ale długo nic nie zapowiadało, że tak to się skończy. Jaka była tajemnica tego, że tak się rozkręciliście i wysoko pokonaliście rywala?
- Wiedzieliśmy, że Górnik broni „nisko” i szuka okazji do szybkiego kontrataku. Mają szybkich zawodników z przodu. Wiedzieliśmy, że na początku meczu może być nam trudno. Jednak mieliśmy sytuacje w tym okresie. Nawet ja sam miałem okazję, gdy głową mogłem strzelić gola na 1:0. Widać było, że Górnik czeka na kontrataki. Ale byliśmy na to przygotowani. Przed przerwą udało mi się zdobyć szczęśliwą bramkę. Myślę, że to trochę otworzyło to spotkanie, bo w drugiej połowie Górnik musiał się odkryć. Poszliśmy za ciosem. Szybkie 2:0, 3:0, 4:0 i można powiedzieć, że mecz ułożył się pod nas.
- Nie odnosisz wrażenia, że nie pozwoliliście Górnikowi na zbyt wiele?
- Trener powtarza nam w szatni, że mamy mieć troszeczkę niemiecką mentalność. Po każdym strzelonym golu dalej stosować pressing i nie być zadowolonym, że prowadzimy 2:0 czy 3:0. Mamy wychodzić z nastawieniem, że po drugim czy trzecim golu jest 0:0. Uważam, że tylko tak możemy iść do przodu. Gdy pojawiło się rozluźnienie z naszej strony, to wtedy Górnik stworzył sobie dwie sytuacje. Ale tylko taką mentalnością możemy się rozwijać.
- Nie żałujesz, że selekcjoner Jerzy Brzęczek we wtorek wysłał powołania do reprezentacji Polski? Bo gdyby decydował po tej kolejce to zapewne znalazłbyś się w drużynie narodowej na ostatnie mecze eliminacji EURO 2020.
- Po raz kolejny powiem: nie mnie to oceniać. Robię wszystko, aby w nadchodzącym meczu grać jak najlepiej. Co będzie dalej, zobaczymy. Czas pokaże.
- Jeszcze niedawno Legia miała kryzys, a teraz może pochwalić się serią pięciu wygranych z rzędu. Po ostatnich problemach nie ma już śladu.
- Od kiedy przyszedłem do klubu było widać duży potencjał w tej drużynie. Nie ma u nas jedenastu, lecz dwudziestu zawodników na tym samym poziomie. Każdy czuje głód na treningu, każdy ma duże umiejętności. Uważam, że każdy bardzo ciężko pracuje. Wyniki to zasługa całego zespołu. Widać, że wszystko idzie w dobrym kierunku. Jeden napędza drugiego. Jest zdrowa rywalizacja. To jest w tym wszystkim najważniejsze.