W poprzednim sezonie Boruc przyczynił się do zdobycia tytuły. W tej edycji pomógł drużynie w awansie do fazy grupowej Ligi Europy. W tej fazie wystąpił tylko w wygranym meczu wyjazdowym ze Spartakiem Moskwa, a także w czterech meczach w Ekstraklasie (po dwie wygrane i porażki). Po raz ostatni zagrał przed dwoma miesiącami z Górnikiem Łęczna. To było ostatni triumf warszawskiej drużyny w lidze. Po tym spotkaniu pauzował z powodu kontuzji pleców. Od tego momentu mistrz Polski przegrał w krajowych rozgrywkach sześć meczów z rzędu. W efekcie wylądował w strefie spadkowej. Z Borucem Legia w czterech grach ligowych straciła tylko trzy gole, a jego zastępcy (Cezary Miszta i Kacper Tobiasz) wyciągali piłkę z siatki aż dziewiętnaście razy.
Trener Marek Gołębiewski wierzy, że zła karta się odwróci. Liczy, że nastąpi to po przerwie reprezentacyjnej, gdy będzie mógł już liczyć na Artur Boruca. Ze zdrowiem doświadczonego bramkarza już jest wszystko w porządku. W każdym razie trenuje z pełnym obciążeniem. Nowy szkoleniowiec, gdy przejął zespół wyznał, że bardzo liczy na tego golkipera. Co ciekawe, obecny opiekun stołecznego klubu jesienią sezonu 2003/04 rozegrał sześć meczów i zdobył jedną bramkę w Ekstraklasie. Miało to miejsce w barwach Świtu Nowy Dwór Mazowiecki. - A jedynego gola strzeliłem z Legią i to Arturowi Borucowi. Powiedziałem mu, że mam nadzieję, ze szybko się wyleczy i będziemy mieli możliwość razem popracować, bo wiele znaczy dla klubu - podkreślał wtedy trener Gołębiewski.