W pierwszej połowie bramek nie doczekaliśmy, choć piłka raz wylądowała w siatce. W 34. minucie Szymon Pawłowski podawał do Voju Ubiparipa, ten celnie uderzył na bramkę Zagłębie, ale był na spalonym i sędzia słusznie gola nie uznał. To w zasadzie jedyna warta uwagi sytuacja z pierwszej połowy, połowy w której przewagę miał Lech. "Kolejorz" nie potrafił jednak przebić się przez szczelną i umiejętnie broniącą defensywę gości. - Pozwalami Lechowi na zbyt dużo, a sami powinniśmy stwarzać więcej zagrożenia. Musimy w szatni powiedzieć sobie parę ostrych słów - mówił zawodnik Zagłębia, Łukasz Piątek schodząc do szatni.
GÓRNIK - PIAST. PRZEWROTKA RADOSŁAWA SOBOLEWSKIEGO DAJE KOMPLET PUNKTÓW GÓRNIKOWI
Piątek niedługo po zmianie stron miał okazję, by wcielić swoje słowa w czyn, ale w dogodnej sytuacji uderzył niecelnie. Potem Zagłębie oddało jeszcze kilka strzałow, ale wszystkie - podobnie jak uderzenia Lecha w pierwszej połowie - kończyły na trybunach. Potem ładnym uderzeniem popisał się Pawłowski, ale piłkę sparował bramkarz Zagłębia. O ile w pierwsze połowie dominował Lech, tak w drugiej mecz się nieco wyrównał, ale niewiele z tego wyszło. Bramki nie padły już do końca i Zagłębie, które do tej pory miało na koncie zero punktów, może względnie cieszyć się z remisu. Dla Lecha był to trzeci w sezonie podział punktów.