Gdy w ubiegłych rozgrywkach Piast zmierzał po tytuł opuścił tylko jedno spotkanie (z 37 kolejek). Musiał pauzować za żółte kartki. Rundę jesienną miał straconą. Pokazał się w meczach eliminacyjnych do Ligi Mistrzów i Ligi Europy, a także zaliczył trzy występy w Ekstraklasie. Od sierpnia wypadł ze kadry gliwiczan, a powodem absencji była kontuzja. Doznał urazu kolana i zwichnięcia rzepki. Konieczna była operacja, która wykluczyła go z gier do końca roku.
Pojechał z zespołem na zgrupowanie do Turcji, a teraz wyszedł w pierwszym składzie na starcie ligi z Zagłębiem Lubin. W końcówce trafił do siatki. Gliwiczanie mieli rzut rożny, który wykonywał Gerard Badia. Hiszpan dośrodkował na pole karne, piłkę wywalczył Uros Korun. Futbolówka dotarła do Czerwińskiego, który ubiegł Jakuba Tosika i z bliska pokonał bramkarza Konrada Forenca. "Same dobre wieści od kapitana Jakuba Czerwińskiego. Trzy punkty na inaugurację roku i drugie dziecko w drodze - poinformował klub z Górnego Śląska w mediach społecznościowych. A tak "Czerwo" cieszył się siódmego gola w Ekstraklasie.
W maju przygotowaliśmy tekst o piłkarzach mistrzowskiego Piasta. Tak o Czerwińskim powiedział wtedy Jakub Szmatuła, bramkarz gliwiczan. - Można się go wystraszyć, ale tak naprawdę to jest potulny jak myszka. Przyszedł z Legii, dostał u nas szansę i nabrał pewności siebie. Jak założy ten swój czarny płaszcz, to wygląda jak Hitman - scharakteryzował go kapitan śląskiej drużyny.