Mistrzostwa Europy zakończyły się 11 lipca tuż przed północą. W finałowym starciu mierzyli się ze sobą Włosi oraz Anglicy, a że zarówno regulaminowy czas gry, jak i dogrywka nie były w stanie rozstrzygnąć rywalizacji (był remis 1:1), o mistrzostwie Europy zadecydowały rzuty karne, w których 3:2 wygrali Włosi. Spotkanie zapamiętamy jednak nie tylko ze względu na wielkie emocje na boisku, ale także na to, co działo się przed i w trakcie spotkania wokół stadionu. Przed meczem wielu pseudokibiców, nie mających biletów na finał, próbowało sforsować bramy stadionu i wedrzeć się na trybuny. Służby porządkowe miały problem, aby ich powstrzymać i potrzebna była interwencja policji. Choć części osób udało się wejść na stadion bez pozwolenia, to sytuacja względnie została opanowana. Teraz przedstawiciele policji poinformowali, że spotkanie mogło nie dojść do skutku.
Szokujące informacje podane przez policję. Finał Euro mógł się nie odbyć
Okazuje się, że tylko szybkie wkroczenie policji pozwoliło na powstrzymanie fali pseudokibiców, która chciała wedrzeć się na stadion. W rozmowie z „Evening Standard” zastępca podkomisarza londyńskiej policji, Jane Connors stwierdziła, że spotkanie mogło się nie odbyć. - Bez natychmiastowej interwencji policji nie byłoby możliwe rozegranie meczu – powiedziała oficer kierująca akcją.
Ilu pseudokibiców dostało się na stadion?
Wiadomo, że części osób, które próbowały bez biletu dostać się na stadion, udało się przedrzeć przez zabezpieczenia. Zdaniem Henry’ego Wintera z gazety „Times” było to ok. 1500 osób, choć szturmujących było zdecydowanie więcej. Jane Connors utrzymuje, że kierowana przez nią akcja zakończyła się powodzeniem. - Nie zgadzam się z tym, że akcja funkcjonariuszy nie powiodła się i przez to kibice wdarli się na stadion. Popieram trudne decyzje podjęte przez policjantów – dodała zastępca podkomisarza londyńskiej policji.