Selekcjoner reprezentacji Rosji Stanisław Czerczesow przyznał, że chociaż to tylko mecz towarzyski, to jednak bardzo ważny. - I na pewno będzie bardzo ciężki, bo Polska to groźny i wymagający przeciwnik – dodał. - Ten mecz nie jest najważniejszy, bo najważniejsze są mistrzostwa Europy, ale to jeden z kroków, który prowadzi nas do celu. Polska jest groźnym, wymagającym przeciwnikiem i będziemy musieli dopasować do nich skład oraz taktykę. Teraz jeszcze nie wiemy, jak zaczniemy mecz i będziemy się nad tym zastanawiać. Jest kilka kontuzji, ale na szczęście lekkich – przyznał trener.
To jeden z liderów
W samych superlatywach selekcjoner Rosji wypowiadał się o Grzegorzu Krychowiaku i Macieju Rybusie, którzy na co dzień grają w Lokomotiwie Moskwa. - Krychowiaka nie znam osobiście, ale to jeden z liderów Lokomotiwu, z którym zdobył kilka trofeów. Jest znakomitym piłkarzem. Co do "Rybki", to ja sam go sprowadzałem do ligi rosyjskiej. Bardzo dobry piłkarz, złoty chłopak – ocenił polskich reprezentantów.
Te szkraby chcą zawojować EURO! Tak gwiazdy reprezentacji Polski wyglądały w dzieciństwie
Słowacja groźna przy stałych fragmentach
Czerczesow w przeszłości był trenerem Legii Warszawa i na konferencji był pytany, czy wie, że żaden zawodnik jej byłego klubu nie znalazł się w kadrze Polski na Euro. - Nie wiedziałem, że nie ma żadnego zawodnika Legii. Każdy trener dopiera sobie takich piłkarzy, jak chce. Widocznie żaden nie zasłużył na powołanie. Kiedy ja byłem trenerem Legii, to jej piłkarze byli powoływani do reprezentacji Polski – odpowiedział. Na koniec selekcjoner Rosji był pytany o zespół Słowacji, z którym jego drużyna się mierzyła, a Polska zagra w grupie na mistrzostwach Europy. - Na pewno Słowacja jest groźna ze stałych fragmentów gry i w taki sposób strzeliła nam gola. Mają kilku bardzo dobrych piłkarzy, którzy grają z w mocnych ligach. Przede wszystkim należy jednak samemu się dobrze przygotować do mistrzostw, bo tam słabych drużyn nie będzie - podsumował.
Robert Lewandowski po raz pierwszy tak szczerze o swoim transferze. W Monachium już drżą!